niedziela, 29 grudnia 2013

43.Tęskniąc za tym co minęło,mamy pewność,że to miało sens.

*W poprzednim rozdziale*

- Mam Cię! - krzyknął Niall,trzymając rękę Harrego.
Nie chcę bez niej żyć Niall.Nie chcę,rozumiesz? - Harry zaczął płakać.
*
- Harry..ugh..chciał popełnić samobójstwo.- szepnął Niall.
Jak mogłeś pomyśleć o samobójstwie?  - powiedział Lou.
[...]
- Dlaczego chcesz mi pomóc odzyskać Natalie? - spytał Styles.
Słuchaj Harry..ja nie jestem ślepy.Ty nadal kochasz ją,a ona Ciebie.- powiedział blondyn.- Nat nadal jest w moim sercu.Darze ją wielką miłością,ale każdego dnia próbuję przestać ją kochać.Jak widzisz,niezbyt mi to wychodzi.
*
- Harry chciał popełnić samobójstwo.- powiedział Liam,podczas rozmowy z Nat.
- Ja-ak to?
- Chciał skoczyć z Tower Bridge,ale na szczęście Niall go złapał.
- O boże..Ale,ale dlaczego?!

Z miłości do Ciebie.Tak bardzo przeżył twoje odejście,że chciał się zabić.On Cię na prawdę kocha,Nat.Proszę Cię,daj mu drugą szansę.


Caroline i Harry weszli do sypialni.Dziewczyna zaczęła całować chłopaka,jednak ten ją odepchnął.
Dlaczego mnie całujesz? Co ty sobie wyobrażasz do cholery jasnej!? - powiedział,zdenerwowany.
- Chyba mogę pocałować swojego chłopaka?
Boże Caroline! Nie jesteśmy razem,rozumiesz? Nie jestem twoim chłopakiem,nie możesz mnie całować.Wiem,że mamy dziecko,ale oprócz niego nic nas nie łączy.
Dziewczyna rozpłakała się.Harry klęknął przede nią.
Wychowamy to dziecko,ale nigdy nie będziemy razem.Rozumiesz? Nie kocham Cię.Nie jesteśmy razem i nie będziemy.
Będę o Ciebie walczyć,nie poddam się.- po czym opuściła dom chłopców.

Rozdział dedykuję Victorii Black.Mam nadzieję,że Ci się spodoba.xx


*Oczami Nat.Po kolacji.W hotelu*

Z restauracji wyszliśmy coś około 19.Spędziłam z Beth i Francisco cudowne 2 godziny.Oczywiście,wolałabym wigilie z rodziną,ale muszę zadowolić się tym czym mam.Na kolacji ciągle myślałam o Harrym.Nie sądziłam,że będzie w stanie popełnić samobójstwo tylko dlatego,że mnie kocha.Nie wiem co mam zrobić..zadzwonić? Przyjechać do Londynu i porozmawiać z nim? Przecież on musi żyć! Co z jego karierą? Co z Caroline i dzieckiem? Musi żyć,choćby dla tych dwóch powodów!
- Kurwa,Natalie! Co ty do cholery wygadujesz? - szepnęłam do siebie,podchodząc do okna.Miałam z niego idealny widok na Mediolan wieczorem.


Wzięłam głęboki oddech,bawiąc się komórką w ręku.
- Caroline to wstrętna ździra,która zabrała mi Stylesa.- powiedziałam do siebie.- Nie poszła z nim do łóżka przez przypadek.Przyjeżdżając do Londynu miała wszystko zaplanowane.Od samego początku wiedziała co chce osiągnąć.I teraz na pewno jest z siebie zadowolona.- wzięłam głęboki oddech,przeczesując palcami włosy.Postanowiłam zadzwonić do Harrego.
*
- Nat? - szepnął,po chwili.
- Harry..- lekko się uśmiechnęłam,kiedy usłyszałam jego barwę głosu.Nie wyobrażam sobie,że mogłabym go już nigdy nie usłyszeć ani nie zobaczyć.O nie! Nie pozwolę na to.- Liam mi o wszystkim powiedział.Jak się czujesz? - spytałam,zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Cieszę się,że zadzwoniłaś.Już lepiej.
- Posłuchaj..przepraszam.- powiedziałam,powoli czując jak moje oczy zachodzą łzami.- Wiem,że to przeze mnie próbowałeś popełnić samobójstwo.I ja po prostu,ugh..dzwonię bo chciałam sprawdzić czy wszystko w porządku.Nie wybaczyłabym sobie gdybyś przeze mnie popełnił samobójstwo.
- Cieszę się,że choć trochę się o mnie troszczysz..ale to nie przez Ciebie chciałem się zabić.Po prostu nie mogłem dłużej żyć ze świadomością,że zraniłem najwspanialszą kobiete na świecie.Zasługuję na śmierć..wyrządziłem Ci straszną krzywdę.Kocham Cię i świadomość,że nie dasz mi drugiej szansy codziennie mnie zabijała.Aż w końcu doprowadziła do tego,że..no wiesz..
- Nie rób tego nigdy więcej,dobrze? Jesteś zbyt ważny dla mnie.Nie przeżyłabym bez Ciebie.- otarłam łzę.
- Będę o Ciebie walczyć,aż w końcu dasz mi drugą szansę.Jesteś najważniejsza.Kocham Cię.- usłyszałam,po czym zakończyłam rozmowę.Otarłam łzy,które obecnie spływały po mojej twarzy.
Usnęłam wiedząc,że wygrałam.
Wygrałam Stylesa. 

*Oczami Harrego.Następnego dnia*

Otworzyłem oczy.Uśmiechnąłem się lekko kiedy przypomniałem sobie wczorajszą rozmowę z Natalie.
Zwlekłem się z łóżka.Nałożyłem na siebie zwykłe dżinsy i czarną koszulkę.Zszedłem na dół.W całym domu pachniało naleśnikami.Kiedy tylko przekroczyłem próg kuchni spotkałem się z czułym wzrokiem Louisa.Po chwili Tommo mnie przytulał i mówił coś o tym jak bardzo mnie kocha.Słodko.
*
-  Więc..była tutaj wczoraj Caroline? - usłyszałem.Podniosłem wzrok na Liama i pokiwałem twierdząco głową.- Ustaliliście coś?
- Niby co mieliśmy ustalić? - zapytałem,lekko zdekoncentrowany.
- No co z wami dalej będzie..w końcu macie dziecko.- Payne zaczął się denerwować,co było widoczne na pierwszy rzut oka.
- Um,nie będziemy razem jeżeli o to Ci chodzi.A dziecko? No cóż,wychowamy je.
- Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę,ale wychowanie dziecka to wielka odpowiedzialność Harry.Jeżeli mam być szczery to wątpie,że Modest! pozwoli Ci samemu wychować to dziecko.
- Co masz na myśli?
- Ugh.- westchnął głęboko - chodzi o to,że wystarczająco narobiłeś "złych" rzeczy.Po pierwsze zdradziłeś Nat,po drugie masz dziecko z Car..wszyscy o tym wiedzą,cały świat.Jesteś na okładkach magazynów na całym świecie i nie możesz pozwolić na kolejny wybryk.Moim zdaniem zostaniesz zmuszony do spotykania się z Car.Kto wie,potem nawet możesz się jej oświadczyć.
- Co?! - wybuchnąłem,wstając z krzesła.Poczułem jak Lou ściska moją rękę w celu uspokojenia.- Dobrze wiesz,że tego nie chce! Nigdy,przenigdy nie zwiąże się z Caroline,zrozum mnie! Jeżeli myślisz,że od początku chciałem tego wszystkiego to na prawdę się mylisz.Wcale nie czuję się dobrze wiedząc,że mam dziecko.To wcale nie jest łatwe,postaw się na moim miejscu.- wykrzyczałem w stronę przyjaciela.Li spuścił wzrok.

Czyżbyś się czuł głupio? 

- Według mnie ta cała sprawa z Caroline i z tym dzieckiem jest nieco..um dziwna? - usłyszałem charakterystyczny Irlandzki akcent.Przeniosłem wzrok na blondyna.- Powinieneś iść z nią do lekarza i upewnić się,że ona na pewno jest w ciąży.
- Sugerujesz,że ona może udawać? - zapytałem,mocno zaskoczony.Nigdy nie pomyślałbym,że Car byłaby do tego zdolna..
- Tak,po prostu nie lubię jej.Jest taka fałszywa i pewna siebie.Jeżeli zgodzi się pójść do lekarza to świetnie,będziesz miał ułatwione zadanie.Ale jeżeli nie zgodzi się,wtedy będziesz wiedział,że coś jest nie tak,
- Niall ma rację.Idź z nią do lekarza.- odezwał się Zayn.
- Dobrze,zadzwonię do niej jeszcze dziś.- powiedziałem,po czym wyszedłem z kuchni.
*
Wszedłem do sypialni,rozglądnąłem się w celu odnalezienia telefonu.Sięgnąłem po telefon,kóry leżał na szafce po czym wykręciłem numer do blondynki.
- Halo?
- Cześć Caroline.- powiedziałem,kiedy tylko usłyszałem jej głos.
- Harry..nie spodziewałam się,że zadzwonisz.Stało się coś?
- Um..tak,to znaczy nie! - poprawiłem się szybko,nie chcąc jej przestraszyć.- Chodzi o to,że chcę pójść do lekarza z Tobą.- powiedziałem,powoli i niepewnie.
- Yyy,do lekarza? Po co?
- Żeby sprawdzić co z dzieckiem.To jak? - zagryzłem wargę.
- Nie widzę najmniejszego sensu,z dzieckiem wszystko w porządku.Powiedziałabym Ci gdyby coś się stało.
- Chcę po prostu pójść do specjalisty,żeby nam coś doradził.Chodzi o wychowanie tego dziecka,o poród,o płeć o cokolwiek.
- Nie Harry,nie zgadzam się.
- Ale dlaczego?! - krzyknąłem oburzony.Po chwili blondynka rozłączyła się,a ja wściekły rzuciłem telefon na podłogę.
Zszedłem do kuchni.Chłopcy rozmawiali i śmiali się.Kiedy tylko zobaczyli moją zdenerwowaną twarz zamilkli.
- Nie zgodziła się.- warknąłem,opierając się o szafę.- Jakieś pomysły geniusze?
- Jedź do niej i powiedz,że jeżeli się nie zgodzi to nie będziesz wychowywać tego dziecka.
- Ale to niemożliwe,Niall.- oburzyłem się.- Nie jestem aż takim dupkiem.
- Kłóciłbym się.- szepnął.- Ona będzie tak przestraszona,że nawet nie wpadnie na to,że jest to..jak to nazwałeś "niemożliwe" Jedź do niej.- kiwnąłem głową i wyszedłem z domu.
Kierunek - dom Caroline.


Rozdział dodaję na szybko,może się wam nie podobać,za co przepraszam.
Co do nazwy fandomu tego bloga wybrałam Lolanators
Wydaje mi się,że jest to dobry pomysł,bo chodziło mi o nazwę dla BLOGA a nie dla opowiadanie.Ale wasze pomysły typu "Hataliers" były dobre i na pewno je jakoś wykorzystam :)
Dziękuje za zaangażowanie.
Publikując 42 rozdział wiedziałam,że było 94 obserwatorów i pomyślałam "na pewno nie dobiją do nowego roku do 100 członków" Wchodzę dziś a tu 102! Bardzo dziękuje i cieszę się,że pojawiają się nowi czytelnicy.

Dodaję ten rozdział na nowy rok,tak jakby..bo już nie dodam nic nowego w tym roku.To taki prezent,jeżeli tak można to nazwać :) 
Zróbcie mi prezent i skomentujcie ten rozdział,co? :) Chcę zobaczyć (ponownie) ile osób go komentuję.To będzie takie wasze podziękowanie za cały rok mojej pracy! :)

 A no i życzę pijanego sylwestra Lolanators! Mam nadzieję,że rok 2014 będzie dla was dobrym rokiem.Trzymajcie się,kocham was! xx 

wtorek, 24 grudnia 2013

42.Straciłam tą miłość,a innej po prostu nie chcę.

*W poprzednim rozdziale*

- Tak,Harry.Kocham najbardziej na świecie.- odpowiedziała Nat,delikatnie się uśmiechając.- Ale dobrze wiesz,że nie możemy być razem.
- Przenigdy nie zwiąże się z Car.To Ciebie kocham,nie ją.I mogę oddać życie dla Ciebie,dla Hatalie.Mogę oddać wszystko,pamiętaj.Jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu.
Przykro mi,ale Hatalie umarło.I nie wróci.Nigdy.
*
Stanąłem i wbiłem wzrok przed siebie.Piękny Tower Bridge.[...] Stanąłem na moście.Przekroczyłem jedną nogą barierkę mostu.Za chwilę podniosłem drugą nogę.Przed oczami ujrzałem ją.Piękną,uśmiechniętą i szczęśliwą brunetkę.
- Kocham Cię Natalie.- szepnąłem,lekko przechylając się w przód.

Rozdział dedykuję Rylu Yoo - czyli Oliwi oraz Oli :) ♥

*Oczami Nialla*

- Mam Cię! - krzyknąłem,trzymając rękę Harrego.
-  Niall?! Co ty tu robisz,puść mnie! - krzyknął.
- Nigdy! - odkrzyknąłem,mocniej ściskając jego rękę.Włożyłem całą swoją siłę w wyciągnięcie Stylesa.Kiedy już chłopak stał koło mnie,po tej bezpiecznej stronie mostu mocno go przytuliłem.- Czy ty oszalałeś? Dlaczego,Harry.Boże.- szepnąłem.
- Nie chcę bez niej żyć Niall.Nie chcę,rozumiesz? - usłyszałem jego cichy głos.Zaczął płakać.- Skąd wiedziałeś,że..um,no wiesz..
- Przez przypadek usłyszałem twoją rozmowę z M!M,potem z Paulem.Przestraszyłem się.Miałem złe przeczucie no i postanowiłem za tobą iść.Dzwoniłem też do Ciebie,ale nie odbierałeś.No i kiedy szedłeś w stronę Tower Bridge wiedziałem,że to nie zapowiada nic dobrego.- odpowiedziałem.Spojrzałem na niego.- Wiem,że ją kochasz.I uwierz,że ona też Cię kocha.Wszystko da się jeszcze naprawić,pomogę Ci!
- Nie,Niall.Straciłem ją,rozumiesz?! - zmarszczyłem brwi.- Rozmawiałem z nią,ona..ona powiedziała,że Hatalie umarło.Że nigdy nie wróci.Nigdy - szepnął,po czym wybuchnął głośnym płaczem.Pogłębiłem uścisk.Zaciągałem się jego zapachem niczym zdesperowana nastolatka,gładziłem jego plecy i czułem jego ciepło.I te małe rzeczy sprawiły,że doceniłem obecność przyjaciela.Bo w końcu wystarczyłaby sekunda,a Harry popełniłby samobójstwo.
- Obiecuję,że Ci pomogę i zrobię wszystko,aby Hatalie wróciło.- odpowiedziałem.- A teraz chodź.Wracajmy do domu.- powiedziałem,obejmując Stylesa i kierując się w kierunku domu.

*Kilkadziesiąt minut później.Dom chłopców.Perspektywa Harrego.*

- Boże,gdzie wy byliście?! Czy nie pomyśleliście o nas,jak my się martwimy! Znikacie na całą noc! - usłyszałem podniesiony głos Liama.Westchnąłem.Spojrzałem na niego,a po moim policzku spłynęła łza.Lou od razu do mnie podszedł.
- Co się stało kochanie? - czule się do mnie zwrócił.
- Harry..ugh..chciał popełnić samobójstwo.- szepnął Niall.
- Co?! - krzyknął Malik.- Ale jak to..
- Nie chcę już żyć.- odpowiedziałem cicho,spuszczając wzrok.- Nie chcę bez niej.- chwilę później poczułem jak chłopcy przytulają mnie.

- Harry..boże.- powiedział Payne,po usłyszeniu całej historii opowiedzianej przez Horana.- Ja wiem,że bardzo ją kochasz.I ona na pewno Ciebie też.Wiem,że nie jest łatwo,ale jesteś silny.Masz nas,fanów i rodzinę.Dasz radę,dobrze? I wydaję mi się,że każdy z chłopaków zgodzi się pomóc w odzyskaniu Natalie.Byliście niesamowitą parą i musicie do siebie wrócić.Wierzę w was.Nie poddawaj się tak łatwo.- usłyszałem,a po chwili wtuliłem się w jego klatkę piersiową.
- Nawet nie wiem co bym bez Ciebie zrobił,Harry.- usłyszałem słodki głos Louisa.- Jak mogłeś pomyśleć o samobójstwie? 
- Przepraszam.- wyszeptałem.

*Oczami Nialla.Kilka minut później*

Zapukałem do drzwi Stylesa.
- Proszę.- usłyszałem jego głos.Lekko uchyliłem drzwi.
- Chciałem tylko sprawdzić czy jesteś cały.- powiedziałem,patrząc na chłopaka,który leżał na łóżku,zawinięty kołdrą.- Okej,to ja nie przeszkadzam.Idź spać.
- Niall,czekaj! Wejdź..
- Coś się stało? - spytałem lekko przestraszony.
- Nie.- uśmiechnął się lekko.- Chciałem Ci podziękować.Gdyby nie ty to już dawno bym nie żył.- usłyszałem.Wszedłem do jego pokoju,zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem na jego łóżku.
- Nie ma za co.W końcu jestem twoim przyjacielem,tak? Ba,jesteśmy braćmi.Proszę Cię,nie rób tego więcej.Nie przeżylibyśmy tutaj bez Ciebie.- dodałem,lekko się uśmiechając.
- Nigdy więcej.- powiedział.Kiedy już miałem wstawać i kierować się ku drzwiom,Harry złapał moją rękę.- Mam jeszcze jedno pytanie..
- Tak?
- Dlaczego chcesz mi pomóc odzyskać Natalie.Teraz jest sama i masz u niej szanse..
- Słuchaj Harry..ja nie jestem ślepy.Ty nadal kochasz ją,a ona Ciebie.W tej bajce nie ma dla mnie miejsca.Masz rację,Nat nadal jest w moim sercu.Darze ją wielką miłością,ale każdego dnia próbuję przestać ją kochać.Jak widzisz,niezbyt mi to wychodzi.- zaśmiałem się.- Widzę jak się kochacie i nie może to być koniec Hatalie.Zrobię wszystko,aby ona do Ciebie wróciła.Jest niesamowita,nie znajdziesz takiej drugiej.
- Doceniam to Niall,na prawdę.Dziękuje jeszcze raz.
Uśmiechnąłem się pod nosem,po czym wyszedłem z pokoju Stylesa.Od razu poszedłem do swojej sypialni,gdzie zamknąłem drzwi na klucz i rzuciłem się na łóżko.Zacząłem płakać.Za dużo emocji jak na jeden dzień.

*Oczami Payne*

- Haloo,Nat? - zapytałem,nie będąc pewien czy faktycznie rozmawiam z Watson.
- Jezu,Liam! Jest środek nocy,oszalałeś? Wiem,że jesteś gwiazdą i lubisz nocne życie,ale daj mi spać.- jęknęła.
- Harry chciał popełnić samobójstwo.- powiedziałem.Spojrzałem na Louisa,który tulił się do Zayna.Był załamany.
- Ja-ak to?
- Chciał skoczyć z Tower Bridge,ale na szczęście Niall go złapał.
- O boże..

*Perspektywa Natalie*

- O boże..- szepnęłam.Od razu podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy.- Co z nim?
- Już dobrze,właśnie śpi.Niall z nim jest..Uznałem,że powinnaś wiedzieć.
- Tak.Dziękuje,że mi powiedziałeś.Ale,ale dlaczego?! - mój głos powoli się łamał.Wyobraziłam sobie pogrzeb Harrego..i jego ciało wyciągane z wody.Moje oczy zaszły łzami.
- Z miłości do Ciebie.Tak bardzo przeżył twoje odejście,że chciał się zabić.On Cię na prawdę kocha,Nat.Proszę Cię,daj mu drugą szansę! - powiedział rozpaczliwie.
- Ja też go kocham,ale ugh..Li to nie jest takie proste.Nie zapominaj o tym,że mnie zdradził i o tym,że ma dziecko.To mnie zabolało,nie mogę od tak wskoczyć mu w ramiona.
- Wiem,wiem.Dam Ci czas abyś sobie to przemyślała.On na prawdę Cię kocha.Odda za ciebie życie.Pamiętaj.- usłyszałam,po czym Payne się rozłączył.Skuliłam się,rękami oplotłam nogi,a po moich policzkach spłynęły łzy.

*Następnego dnia.Perspektywa Caroline*

Stanęłam przed domem chłopców i zapukałam do drzwi.Po chwili otworzył mi je Niall.
- Jezu,jeszcze mi Ciebie tutaj brakowało.- usłyszałam.Oburzyłam się.Jak on śmie tak do mnie mówić?
- Przyszłam do Harrego,jest? - zapytałam,popychając go i wchodząc do domu.Ze schodów właśnie schodził Zayn.Spojrzał na mnie,po czym wywrócił oczami.
- Harry nie ma ochoty z tobą rozmawiać.- odpowiedział szorstko blondyn.
- Muszę się zobaczyć ze swoim słoneczkiem,tak? Gdzie on jest? - zapytałam podenerwowana.
- Dlaczego to robisz? - spojrzałam na niego.- Dlaczego niszczysz nam wszystkim życie? Bawi Cię to? - uśmiechnęłam się lekko.


- Nie wiem o co Ci chodzi,Horan.- zwróciłam się do niego.
- Nie rozumiem jak możesz być taka wredna,bez uczuć.Dlaczego chcesz zniszczyć Hatalie? Pogódź się z tym,że Harry Cię nie kocha! - krzyknął.
- Ja? Zniszczyć Hatalie? No błagam Cię.- zaśmiałam się.- Harry z własnej woli poszedł ze mną do łóżka,sam zniszczył Hatalie.Zrobił mi dziecko,więc niech teraz się nim zajmie.- dodałam.
W tym momencie Styles zszedł ze schodów.
- Oh,jak dobrze,że jesteś.Musimy porozmawiać.- powiedziałam,kiedy zobaczyłam loczka.
- Mhm,chodź.- ruszyłam w jego stronę.Chłopak zaprowadził mnie do swojej sypialni.Kiedy tylko przekroczyłam próg i zamknęłam za sobą drzwi,podeszłam do Stylesa i go pocałowałam.Już chciałam pogłębić pocałunek,kiedy Hazz mnie odepchnął.- Co ty robisz?! - wrzasnął,po czym odsunął się ode mnie.
- Nie rozumiem..
- Dlaczego mnie całujesz? Co ty sobie wyobrażasz do cholery jasnej!? - powiedział,zdenerwowany.
- No myślałam,że mogę.W końcu mamy dziecko tak? Chyba mogę pocałować swojego chłopaka? - zapytałam,po czym lekko się zaśmiałam.- Oj głuptasie.
- Boże Caroline! Nie jesteśmy razem,rozumiesz? Nie jestem twoim chłopakiem,nie możesz mnie całować.Wiem,że mamy dziecko,ale oprócz niego nic nas nie łączy.- powiedział.
- Co? - szepnęłam.Spuściłam wzrok w dół,po czym rozpłakałam się.

 

Harry klęknął przede mną.Podniosłam wzrok na niego,a on otarł łzę,spływającą po moim policzku.
- Posłuchaj..to był błąd.Nasz błąd.Nie powinniśmy iść wtedy do łóżka,nie powinienem zdradzić Natalie.Wychowamy to dziecko,ale nigdy nie będziemy razem.Rozumiesz? Ja..ugh.- powiedział,przeczesując palcami włosy.- Nie kocham Cię.Nie chcę skrzywdzić,ale taka jest prawda.Nie jesteśmy razem i nie będziemy.
- Będę o Ciebie walczyć,nie poddam się.Rozumiesz? - powiedziałam,wstając.
- To nie ma sensu Car.- westchnął.- Idź już.
Wychodząc z pokoju obrzuciłam Stylesa jeszcze jednym,ostatnim spojrzeniem.
- Kocham Cię.- szepnęłam.

*Oczami Natalie.Następnego dnia* 

Dzisiaj 24.12.13r.- Wigilia i zarazem urodziny Louisa.Niestety,święta spędzę w Mediolanie.Chciałabym wyrwać się chociaż na kilka dni do Londynu,ale nie mogę.Weszłam na twittera,aby złożyć życzenia Louisowi.@Louis_Tomlinson Happy birthday! I can't believe that you are actually 22 years old! Have a nice day! :) xx 
Mogłabym do niego zadzwonić,ale oczywiście nie jestem pewna czy odebrałby.Wylogowałam się z twittera,po czym poszłam pod prysznic.Ubrałam się w to.Ułożyłam włosy i zrobiłam mocny makijaż.Zerknęłam na zegarek.16:45.Na 17 mamy zarezerwowany stolik w jednej z restauracji.Wybieram się na kolację razem z Beth oraz z Francisco.Oczywiście,wolałabym spędzić święta z rodziną,ale nie mam innego wyboru.Usłyszałam pukanie.Za drzwiami stali już gotowi Francisco i Beth.Czas rozpocząć "wigilię" 




"Louis was born on christmas eve because he was meant to be a gift to the world"

SŁYSZYCIE MÓJ PŁACZ? SŁYSZYCIE?! 

Boże,nie mogę uwierzyć,że mój kochany Tommo ma już 22 lata.Jak ten czas szybko leci..pamiętam rok temu jak płakałam,kiedy on miał urodziny.Nie lubię kiedy chłopcy mają urodziny..Niby każdy się cieszy,ale nie ja.Oni dorastają,stają się mężczyznami.Boże..znowu ryczę.
Kocham Cię Louis.Błagam nie zmieniaj się,jesteś cudowny taki jaki jesteś.Mam nadzieję,że zawsze będziesz uśmiechnięty i szczęśliwy.Czekam na twoje głupie teksty i miny.Mam nadzieję,że dzisiejszy dzień spędzisz w miłej atmosferze! :) Wiem,że nigdy tego nie przeczytasz,ale jesteś dla mnie tak cholernie ważny.Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.Forever young,Lou.

Forever young, I wanna be forever young
Do you really want to live forever, forever or never.

Odpowiedź na pytanie konkursowe - byłam 2 razy w kinie w Krakowie! :) Zadedykowałam rozdział 2 dziewczynom,które były najbliżej poprawnej odpowiedzi :) Mam nadzieję,że jesteście zadowolone z rozdziału.
Dziękuje za zaangażowanie we wszystko.

Życzę wesołych świąt i pijanego sylwestraa! :) Kocham was bardzo mocno!

Mam jeszcze pytanie..macie pomysł na nazwę fandomu tego bloga? :) Liczę na was! Osobie,która wymyśli najlepszą nazwę,zadedykuję kolejny rozdział! 

niedziela, 22 grudnia 2013

41.Czasami stajemy przed lustrem, patrzymy w swoje oczy i nagle zauważamy, że ich kolor niespodziewanie wyblakł, a one same stały się dziwnie puste.

*W poprzednim rozdziale.*

*Harry.Wywiad.*
- Tak,mam dziecko z Caroline.- wyszeptałem.- I tak,zdradziłem Nat...[....] - Kochałem Natalie i nadal ją kocham! Na prawdę żałuje tego,że ją zraniłem..[...] Bez niej teraz moje życie jest bezsensu,rozumiecie?!

*Rozmowa telefoniczna pomiędzy Natalie i Harrym.*

- Kocham Cię.I ja na prawdę nie chciałem.Oddam Ci wszystko,tylko proszę wróć.Bo nie byłem gotowy na to,abyś odeszła.I nigdy nie będę.Bo nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.A jeżeli będę do tego zmuszony,to wolę umrzeć niż wiedzieć,że cierpisz przeze mnie.Tak,nie zasługuję na Ciebie.Ale jeżeli kiedyś dasz mi szansę,to obiecuję,że zrobię wszystko aby to co mieliśmy kiedyś wróciło.To była miłość.Miłość prawdziwa,ona była silna.I jeżeli tylko byśmy chcieli to ona w każdym momencie może wrócić.Kochanie,razem jesteśmy silni.Niepokonani.
 Kocham Cię,Harry.


Rozdział dedykuję Lilly. :) x 

- K-kochasz? - jęknął,pociągając nosem.
- Tak,Harry.Kocham najbardziej na świecie.- odpowiedziałam,delikatnie się uśmiechając.- Ale dobrze wiesz,że nie możemy być razem.- szepnęłam,wycierając łzy,spływające po policzkach.
- J-jak to?
- Harry..zdradziłeś mnie.Okłamywałeś przez dłuższy czas i zapewne dalej byś okłamywał.- powiedziałam.- Nie żyj nadzieją.- zacisnęłam oczy,próbując pohamować kolejny łzy.Nie udało się.
- Nie,proszę.- szepnął rozpaczliwie.- Nie odbieraj mi nadziei,to jedyne co mi teraz pozostało.Nadzieja jest najważniejsza w życiu..
- Przykro mi,ale Hatalie umarło.I nie wróci.Nigdy.- wielka gula utknęła mi w gardle,tak ciężko było mi to powiedzieć.
- Ale,ale,umm przecież,mnie kochasz..i ja,ja Ciebie też! - krzyknął.
- Masz dziecko.Z Caroline.Z osobą,którą nienawidzę.Zdradziłeś mnie z nią.Czy choć przez chwilę pomyślałeś jak ja mogę się z tym czuć? Ja..ugh,nie byłabym wstanie od tak po prostu rzucić Ci się w ramiona,po tym wszystkim.- szepnęłam,nastała cisza.Zagryzałam wargę,wzięłam głęboki oddech.- Wyobraź sobie taką sytuację.Spotykasz sie z Caroline.Siedzicie u niej w domu,omawiacie sytuacje,która teraz obecnie niszczy mi życie,kawałek po kawałku.Na początku jest niezręcznie,nie wiecie co macie powiedzieć.Ale po kilku tygodniach przyzwyczajacie się do siebie.Regularne spotkania sprawiają,że powoli zakochujecie się w sobie.I waszą więź umacnia fakt,że w jej brzuchu rośnie maleństwo.Dziewczynka,chłopczyk? Nie wiem,mam nadzieję,że po porodzie poinformujesz mnie o tym.Wracając...um,po pewnym czasie uznasz,że to idealny moment na oświadczyny.Zaprosisz ją do jednej z najlepszych restauracji w Londynie.Po romantycznej kolacji przy świecach weźmiesz się na odwagę i w końcu oświadczysz się jej.Ona zakochana po uszy w tobie oczywiście się zgodzi.Nie będziecie czekać długo ze ślubem,to będzie decyzja spontaniczna.Mały kościołek na wzgórzu,udekorowany małymi,białymi kwiatkami.Będzie cała wasza rodzina i najbliżsi przyjaciele.Po uroczystości odbędzie się wesele.Potem Caroline urodzi dziecko.Ty w tajemnicy przed nią kupisz mieszkanie.Na pewno ucieszy się z takiego prezentu.Małe,przytulne..z ogrodem.Stworzycie udaną,szczęśliwą i kochającą się rodzinę.I myślisz,że w tym wszystkim będzie dla mnie miejsce? Nie,Harry.Minie kilka miesięcy,tygodni..i zapomnisz.O mnie,o nas,o tym co nas kiedyś łączyło.Nie będziesz wspominać szczęśliwych momentów Hatalie,nie.Na pierwszym miejscu będzie stała twoja rodzina,nie ja.- powiedziałam,zamykając oczy.Nadal płakałam.- I wiesz,ja już się z tym pogodziłam.Ty też powinieneś.Widocznie nie byliśmy sobie przeznaczeni,tak bywa.- dodałam cicho.Przerażała mnie myśl,że to może kiedyś się zdarzyć.Baa! To na pewno się zdarzy.Wzięłam głęboki oddech,czekając na reakcję Stylesa.Pociągnęłam nosem,próbując po raz kolejny się uspokoić i powstrzymać łzy.
- Bo widzisz..moja mama zawsze mi mówiła,że człowiek,który kocha jest zdolny do wszystkiego.Będzie walczyć do końca i nigdy się nie podda.I wiesz co? Ja będę walczyć.Do końca moich dni.A wiesz dlaczego? Bo Cię kocham.Kocham miłością,której nie jestem w stanie opisać.I to właśnie z tobą chce spędzić reszte życia.Nie z Caroline.To ty będziesz matką naszych dzieci,nie ona.To z tobą będę dzielić łóżko,to przy tobie będę się codziennie budzić i zasypiać.To z tobą będę mieszkać,to tobie oświadczę się w tej przeklętej restauracji i z tobą wezmę ślub.Z tobą.Z Natalie Watson,z moją pierwszą,prawdziwą miłością.Nie z dziewczyną,z którą poszedłem do łóżka pijany.Na prawdę myślisz,że będę wstanie zakochać się w niej? - zapytał oschle.Pociągnął nosem.- Wiem,że mam z nią dziecko.Nie jest one niczemu winne,masz racje.To po prostu moje błędy.Ale wezmę na siebie tą odpowiedzialność i wychowam je.Ale nigdy,przenigdy nie zwiąże się z Car.To Ciebie kocham,nie ją.I mogę oddać życie dla Ciebie,dla Hatalie.Mogę oddać wszystko,pamiętaj.Jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu.- usłyszałam.Emocje,które do tego czasu dusiłam w sobie wydostały się na zewnątrz.Wybuchłam płaczem.Szybko rozłączyłam połączenie,nie chciałam aby Harry wiedział,do jakiego stanu mnie doprowadził.Wyciszyłam telefon i położyłam się na łóżku..Przestałam powstrzymywać łzy.



*Oczami Harrego.W studiu.*

- Hallo? Naat,Nat jesteś? - powiedziałem,a po chwili brunetka się rozłączyła.- Cholera! - krzyknąłem zdenerwowany,rzucając telefon na kanapę.Nadal byłem w studiu.Chciałem zostać sam,a chłopcy widocznie mnie zrozumieli i zostawili.Rozmowa z Watson wiele mi dała.Przede wszystkim nadzieję.Bo w końcu ona umiera ostatnia,tak? A świadomość,że Natalie mnie kocha będzie trzymać mnie przy życiu długo.I tak,będę o nią walczyć! Bo jest najlepszą rzeczą,która spotkała mnie w życiu.Będę walczyć nawet gdy ona się podda.Bo mam nadzieję.
Nagle usłyszałem głośny huk,a po chwili do pomieszczenia weszło kilku ludzi z M!M razem z Paulem.Kiedy ten spojrzał na mnie i pokiwał na 'nie' głową wiedziałem,że szykują się problemy.
- Co ty sobie wyobrażasz! - krzyknął jeden.- Zdajesz sobie sprawę z tego co powiedziałeś? Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji,które teraz będziesz musiał ponieść! Cholera,wiedziałem,że się złamiesz! Trzeba było zakazać pytań odnośnie Hatalie.Mówiłem?! - ryknął w stronę kobiety,która opierała się o szafkę.
- Jesteś nieodpowiedzialny.W tym momencie naraziłeś przyszłość całego zespołu,tylko przez to,że zachciało Ci się okazywać jakieś uczucia! - krzyknęła.Zdenerwowałem się.
- Jakieś uczucia?! - odkrzyknąłem,wstając.- Nie zapominajcie o tym,że jestem człowiek! I jak każdy mam uczucia! - krzyknąłem po raz kolejny,zbliżając się do grupki mężczyzn.- Nie jestem waszą marionetkę.Nie macie prawa zakazać mi wyznawania swoich uczuć!
- Jak śmiesz podnosić na nas głos? - oburzyła się kobieta.Już miałem jej coś odpowiedzieć,kiedy Paul zakrył mi ręką buzie i wyciągnął z pomieszczenia.
- Pu-uszczaj! - krzyknąłem w jego stronę,po czym zacząłem wyrywać się z jego objęć.
- Harry,uspokój się! Już wystarczająco im powiedziałeś,siedź już cicho.- skarcił mnie.Niestety Paul był o wiele silniejszy ode mnie,dlatego nie miałem szans na wyrwanie mu się.
Wyszedłem ze studia,trzaskając drzwiami.Oczywiście wykorzystałem tylne wyjście.Nie chciałem aby ktoś mnie zauważył.Rozejrzałem się dookoła.Czysto,mogę iść.
Ruszyłem.Szedłem przed siebie.Dziwiło mnie to,że nikt mnie nie rozpoznał.Czułem wibrację komórki w kieszeni.Ktoś najwidoczniej próbował się do mnie dodzwonić.Tylko szkoda,że nie miałem ochoty teraz z nim rozmawiać.
*
- Harry,tutaj! Obróć się! Chce tylko jedno zdjęcie! - krzyczał jakiś facet za mną.Wystarczyła chwila,zatrzymałem się tylko na środku pasów,bo przed sobą zobaczyłem Natalie.Była na jednym z bilbordów.Ktoś mnie zobaczył,zrobił zdjęcie i proszę.Już wszyscy wiedzą gdzie jestem.
Zostałem otoczony przez fotoreporterów.Nie miałem ochrony,był zdany tylko na siebie.Wszyscy czegoś ode mnie chcieli.Jedni zdjęcia,drudzy wyjaśnienia tego co stało się podczas wywiadu.Miałem dość.Przepychałem się w tym tłumie,aż w końcu zacząłem biegnąć.Szybko wszedłem do jednego ze sklepów z ciuchami.Na szczęście za ladą stała starsza,miła kobieta.Od razu zrozumiała o co chodzi.Szybko zamknęła sklep,a na szyby zasunęła rolety.Zaprowadziła mnie do tylnego wejścia,skąd wezwałem taksówkę.

*Kilka godzin później.23:34*

Londyn nocą to piękny Londyn,nieprawdaż? Stanąłem i wbiłem wzrok przed siebie.Piękny Tower Bridge. 

 

Ruszyłem przed siebie.Kilka skrętów,w prawo,w lewo.Dojście na sam most zajęło mi 30 minut,ale opłacało się.Stanąłem na moście.Oparłem się o barierkę.I cisza.Samochody przestały jeździć.Rozglądnąłem się dookoła.Czyżbym był sam? 
Spojrzałem przed siebie.Wodę oświetlały kolorowe światełka,które ozdabiały Tower Bridge.Było zdecydowanie pięknie.
Wziąłem głęboki wdech,tak jakby to miał być już mój ostatni.Zagryzłem wargę.Zamknąłem oczy,a na usta wtargnął mały uśmieszek.Rozłożyłem ręce.Poczułem jak wiatr otula moje ciało.Przeszły mnie ciarki.Przekroczyłem jedną nogą barierkę mostu.Za chwilę podniosłem drugą nogę.Przed oczami ujrzałem ją.Piękną,uśmiechniętą i szczęśliwą brunetkę.
- Kocham Cię Natalie.- szepnąłem,lekko przechylając się w przód.








Przepraszam,że dedykuję Tobie - Lilly ten rozdział.Jaki wstyd! Przepraszam Cię za niego.

Rozdział kompletnie mi się nie podoba,przepraszam jeszcze raz za niego.Jest krótki i nic się w nim nie dzieje.
Może wam się nie spodobać obrót tej akcji,ale tak już bywa.Nie zrażajcie się tylko dlatego,że Hatalie nie wróciło.Dziękuje za 92 obserwatorów! :) Cudownie się czytało te wszystkie komentarze.Bardzo was kocham! 
Jak widzicie wprowadziłam coś w stylu "w poprzednim rozdziale" Z doświadczenia wiem,że jeżeli rozdziały pojawiają się z dużym odstępem czasowym i jeżeli mamy coś przeczytać,to zdarza się,że nie pamiętamy tego co działo się w poprzednim rozdziale.Co myślicie abym zaczęła coś takiego pisać? Ułatwiłoby to czytanie kolejnych wpisów :) 
Idą święta,urodziny Louisa i OMG! Dlatego postanowiłam,że rozdział pojawi się 24 o godz.15:00 :) W urodziny Tommo i w wigilie.
Mam dla was wyzwanie! Ile komentarzy do 24.12.13 (do kolejnego rozdziału)  pod tym wpisem jesteście w stanie dodać? Nie chodzi mi o to,aby jedna osoba skomentowała rozdział kilkanaście razy,tylko ile osób łącznie (pojedynczo) jest w stanie to zrobić? :) Przypominam,że rekord to 75 komentarzy..Trzymam za was kciuki! :)

Z racji tego,że dużo osób chciało dedykację,proponuję konkurs! :) Zadam wam jedno pytanie,a osoba,która pierwsza na niego odpowie ( i oczywiście odp będzie poprawna) wygra.I to właśnie tej osobie zadedykuję rozdział w wigilię ze specjalnymi życzeniami.I niech ta osoba powie,który z chłopaków jest jej ulubionym :) Pytanie: Ile razy byłam w kinie na This Is Us i w jakim mieście? :) 

I mam jeszcze jedno pytanie.Jak ma się skończyć ten blog? Nie wiem ile jeszcze rozdziałów napiszę,ale muszę wiedzieć,aby to jakoś fajnie rozplanować.Wybierzcie czy ma się skończyć 
a) dobrze 
czy 
b) źle

Utworzyć aska,który byłby w pełni poświęcony temu blogowi? Bo jeżeli skończy się to opowiadanie,to nie zamierzam zmienić bloga.O nie! Za dużo wspomnień,nie miałabym serca tego zrobić.I tam właśnie moglibyście zadawać pytania dotyczące tego bloga i tak dalej :) 
No i wprowadziłam muzykę,yay! 

Dziękuje za zaangażowanie w komentowanie i w odpowiadanie na moje pytania! :) 
Rozdziały będę pojawiać się częściej ponieważ jest czas wolny.
Ah i zapraszam na mój tumblr - http://luvmysheeran.tumblr.com/ :) 

niedziela, 15 grudnia 2013

40!!! Nie tęsknie.Czasem tylko płaczę cichutko wieczorami, bo przypominam sobie jak dobrze było mi w Twoich ramionach.

PRZECZYTAJCIE NOTKE POD ROZDZIAŁEM!

*Oczami Harrego.W studiu.*

Ostatnie poprawki.Biorę głęboki oddech,próbuję uspokoić swoje szalejące serce.Jestem za kulisami.Słychać piski dziewczyn.To już kolejny wywiad w mojej karierze.Wiem na czym to polega.Za chwilę wyjdę,przywitam się z wszystkimi i rozpocznie się 'przesłuchanie' Doskonale zdaję sobie sprawę,że pojawią się pytania odnośnie Hatalie.Ale nie jestem na to przygotowany psychicznie.Najchętniej to w ogóle by tu nie przychodził,odwołałbym wszystkie koncerty i wyłączyłbym telefon.Po prostu miałbym cały świat w dupie,niestety w moim przypadku jest to niemożliwe.
Zajęliśmy swoje miejsca.Naprzeciwko nas,na obrotowych krzesłach siedzieli mężczyzna i kobieta.Nie przywiązałem dużej uwagi na ich wyglądu.Całą swoją uwagę skupiałem na zegarze,który wisiał nad nimi.Odliczałem minuty do końca wywiadu.To było najważniejsze.
Przez cały czas siedziałem cicho.Czasem tylko wymusiłem jakiś uśmiech lub po prostu nawiązałem kontakt wzrokowy z prowadzącymi żeby wiedzieli,że jestem.
- Więc Harry,opowiesz nam co się stało przez ostatni czas w twoim życiu? - usłyszałem.Podniosłem wzrok na kobietę,która mile (?) się uśmiechała do mnie. - Co z Hatalie,co z Caroline? Jak dziecko?
- Zdradziłeś Natalie,zrobiłeś dziecko Caroline..Właśnie co z Caroline? Kim ona jest? W końcu twoi fani mają prawo wiedzieć co się stało. - powiedział mężczyzna.Spojrzałem na chłopaków.Nie wiedziałem co odpowiedzieć.Wielka gula utknęła mi w gardle.
- Ja ummm..- zaciąłem się. Liam ukradkiem spojrzał na mnie i pokiwał głową.Tak jakby chciał przez to powiedzieć,że teraz nadszedł mój czas.Teraz to ja muszę się wydostać z tego gówna,które sam stworzyłem.Nie mam innego wyjścia.Muszę ponieść konsekwencje swojego zachowania.Wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić.- Tak,mam dziecko z Caroline.- wyszeptałem.W całym pomieszczeniu zapanowała cisza.Każdy patrzył na mnie z nie do wierzeniem.- I tak,zdradziłem Nat.- dodałem,a w moich oczach pojawiły się łzy.Zaciskałem zęby,próbując się nie rozpłakać.Ale cholera,to było strasznie trudne.
- Nie kochałeś Nat? Jak to się stało? Hatalie było tylko ustawką?


- .Ta noc..wtedy z Car.Ja..ugh - odpowiedziałem,przecierając oczy.- Byliśmy pijani,nie świadomi tego co robimy.Gdybym tylko wiedział,że tak to się skończy..nigdy bym nie poszedł do tego klubu.Nigdy.- szepnąłem,spuszczając wzrok.
- Pojawiły się bardzo niemiłe komentarze w internecie na twój temat.Ludzie piszą,że nie szanowałeś Natalie.Że nie zasługiwałeś na nią,że jesteś dupkiem i męską dziwką.Jak to skomentujesz? - zapytał ponownie.
Nic nie odpowiedziałem.Nie miałem siły.Po prostu zacząłem płakać.


Spuściłem wzrok.
- Ludzie mówią,że nie kochałeś Nat.Że była tylko zabawką dla ciebie,czy to prawda?
Momentalnie pokiwałem głową 'na nie' Zacisnąłem powieki,chcąc powstrzymać łzy.

 

- Nie,nie,nie! - krzyknąłem żałośnie.- Kochałem Natalie i nadal ją kocham! Na prawdę żałuje tego,że ją zraniłem.Wiem co piszą o mnie ludzie.- powiedziałem,wycierając łzy.Pociągnąłem nosem.- Mają całkowitą rację z tym,że jestem dupkiem i że nie zasługuję na kogoś takiego jak Nat.Ale błagam,nie nazywajcie mnie męską dziwką.Ja po prostu szukam miłości,chcę być kochany i cholera jasna,nie możecie mi tego zabronić.- po raz kolejny uniosłem się nie potrzebnie.- Mógłbym oddać wszystko co mam dla niej.Wszystko! Zespół,pieniądze,fanów,sławę.Jest całym moim światem.Jeszcze nikogo tak nie kochałem,jak ją.Ale co mam teraz zrobić? Ona..- wziąłem głęboki oddech,próbując się uspokoić.- Nienawidzi mnie za to co jej zrobiłem.I bez niej teraz moje życie jest bezsensu,rozumiecie?! - krzyknąłem w stronę fanów.Dziewczyna w pierwszym rzędzie płakała.Tusz spływał po jej policzkach.Na koszulce widniał napis 'Hatalie forever' a pod spodem nasze wspólne zdjęcie.Rozpłakałem się na dobre.Już nawet nie ukrywałem łez.



Wstałem z krzesła.Rozejrzałem się dokładnie po pomieszczeniu.Prowadząca ocierała łzy,a chłopcy patrzyli na mnie lekko zdziwieni ale zarazem dumni.Opuściłem pomieszczenie,płacząc.


Zaraz po mnie wybiegli chłopcy.Wbiegłem do garderoby,zatrzaskując za sobą drzwi.Zjechałem po ścianie,skuliłem się w kłębek po czym zacząłem głośno płakać.Chwilę później do pomieszczenia weszli chłopcy,którzy momentalnie znaleźli sie koło mnie i mocno mnie przytulili.Nawet Niall,który mnie nienawidził,w tym momencie był ze mną i mnie pocieszał.


- Tak bardzo Cię przepraszam Niall.- powiedziałem,łkając.- Tak bardzo tego nie chciałem.- dodałem,ponownie wybuchając głośniejszym płaczem.
- Ciii,już dobrze.Jesteśmy tu z tobą,słyszysz? - odpowiedział mi,mocniej uszczelniając nasz uścisk.- Wybaczam Ci Harry,tylko proszę nie płacz.- poczułem jak jego ręka jeździ wzdłuż moich pleców.- Dasz radę,wierzę w Ciebie.

*Oczami Natalie*

Już 2 pokaz miałam za sobą.Kiedy w końcu dotarłam wieczorem do swojego hotelu,wzięłam długą kąpiel.Następnie zjadłam kolację i poszłam pooglądać telewizję.Przeskakiwałam z kanału na kanał,aż w końcu natrafiłam na wiadomości.
"Cały świat przeżywa rozstanie Natalie Watson i Harrego Stylesa! Młody gwiazdor w dzisiejszym wywiadzie na żywo rozpłakał się,wyznając uczucia do znanej modelki: "Kochałem Natalie i nadal ją kocham! Na prawdę żałuje tego,że ją zraniłem." - tu pokazano kawałek wypowiedzi - Harry Styles opowiedział co się stało z Hatalie. Potwierdził,że ma dziecko z Caroline! Jak to przyjmie Natalie? Czy już o tym wie? Na razie nic nie wiemy! Modelka obecnie znajduje się w Mediolanie.Od ostatniego pokazu mody,w którym uczestniczyła nikt jej nie widział.Gdzie teraz jest Natalie? Pragniemy przypomnieć,że Natalie i Harry zostali okrzyknięci najlepszą parą ostatnich kilku miesięcy.Szkoda,że to koniec Hatalie.Mamy nadzieję,że jednak Nat wybaczy Harremu i ponownie będą razem.Życzymy powodzenia!"
Wpatrywałam się w ekran telewizora zaskoczona.Wywiad? Cholera! Kompletnie zapomniałam! Szybko włączyłam komputer i zalogowałam się na twittera.W trendach były hasła takie jak: "#NataliepleaseforgiveHarry" "#Caroline" To nie świadczyło o niczym dobrym.

*

Zatrzasnęłam klapę od komputera.Wzięło go na wyznania miłosne.Teraz! Pociągnęłam nosem,wycierając łzy.Skuliłam się w kłębek,siadając na końcu łóżka.Pieprzony egoista.Nie obchodzi go to jak ja się czuję.To on jak zwykle jest ten najbardziej skrzywdzony.No bo to przecież ja go zdradziłam,to ja mam dziecko z innym facetem i to ja go przez cały czas okłamywałam.
Nagle w całym pokoju rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu.Spojrzałam na ekran komórki." Hazza " Wzięłam głęboki oddech i odebrałam.W końcu,co mi szkodzi? Jeżeli chce się tłumaczyć ze swojej głupoty to proszę bardzo.
- Na-at? - jęknął.- Nie spodziewałem się,że odbierzesz..- dodał półszeptem.Usłyszałam jak pociągnął nosem,czyżby płakał?
- Po co do mnie dzwonisz? - spytałam cicho,łagodnie.
- Ja..ugh - wciągnął powietrze - Chciałabym Ci to wszystko wytłumaczyć.
- Okej,masz 10 minut.I ani sekundy dłużej.- odpowiedziałam.
- Na początku bardzo chciałem Ci podziękować za to,że odebrałaś.Nie sądziłem,że no wiesz..po tym co Ci zrobiłem będziesz chciała ze mną rozmawiać.- zakpił,ponownie pociągając nosem.Tak,zdecydowanie płakał.Zresztą ja też.- Przepraszam.Wiem,że to nie wystarczy,ale to jedyne słowo,które jest teraz ważne dla mnie.Możliwe,że nigdy mi nie wybaczysz.Zachowałem się jak świnia,kompletny palant i dupek.Wiem.Schrzaniłem po całości.Krzywdząc Ciebie,skrzywdziłem siebie.Bo widzisz..przez te kilka miesięcy stałaś się najważniejszą osobą w moim życiu.Codziennie budziłem się i myślałem o Tobie.Nie ważne czy byłaś blisko czy nie.I wiedziałem,że jesteś.Jesteś przy mnie,wspierasz mnie i kochasz.I jeszcze nikt nigdy nie kochał mnie tak bardzo jak ty,ani ja nikogo nie kochałem tak ja kochałem i kocham Ciebie.I teraz odeszłaś..nawet nie wiesz jakie to uczucie.- powiedział.W moich oczach zebrały się łzy.Zaciskałam zęby,pozwalając im spłynąć.

 

- To tak jakbyś zabrała połowę mojego serca.Połowę mnie.Jeżeli mam być szczery,to nie chce mi się żyć bez Ciebie.- jego głos zadrżał - Przepraszam,ale wiesz..płaczę teraz.- zakpił.- Wracając.Um..Kocham Cię.I ja na prawdę nie chciałem.Oddam Ci wszystko,tylko proszę wróć.Bo nie byłem gotowy na to,abyś odeszła.I nigdy nie będę.Bo nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.A jeżeli będę do tego zmuszony,to wolę umrzeć niż wiedzieć,że cierpisz przeze mnie.Tak,nie zasługuję na Ciebie.Ale jeżeli kiedyś dasz mi szansę,to obiecuję,że zrobię wszystko aby to co mieliśmy kiedyś wróciło.To była miłość.Miłość prawdziwa,ona była silna.I jeżeli tylko byśmy chcieli to ona w każdym momencie może wrócić.Kochanie,razem jesteśmy silni.Niepokonani.
- Kocham Cię,Harry.- odpowiedziałam,przymykając swoje oczy.


Only half a blue sky

Kinda there but not quite
I'm walking round with just one shoe
I'm a half a heart without you
I'm half the man, at best
With half an arrow in my chest
'Cause I miss everything we do
I'm a half a heart without you

Half a heart without you
I'm a half a heart without you




40 ROZDZIAŁ! 

rany
rany 
rany !

Nigdy,przenigdy nie spodziewałam się,że zakładając tego bloga i publikując 1 rozdział,dokładnie 8 lutego 2013 ten blog zajdzie tak daleko! Mój pierwszy post skomentowało 9 osób.Pamiętam jak cieszyłam się,że są 3 komentarze :') Teraz,największym sukcesem jest rozdział 37,którego skomentowało aż 75 osób! Zawsze miałam ukrytą liczbę członków/obserwatorów bo wstydziłam się,że nie mam nawet 10 osób,które są zainteresowane tym blogiem..Teraz jest 85 członków tego bloga.Obecnie 3712 osób wyświetliło 1 rozdział 
Były momenty,kiedy myślałam nad skończeniem pisać.Coś złego działo się w moim życiu i nie umiałam sobie z tym poradzić,ale jednak..jak widać poradziłam sobie.Jestem,tworze i nie zamierzam przestać.
Chcę aby ten blog się rozwijał.Nie będzie tak popularny jak Dark,Danger i inne świetnie blogi,ale swoją grupę fanów już posiada,z czego jestem niezmiernie dumna! Bo w końcu to ja jakoś się przyczyniłam do tego,c'nie? To ja stworzyłam Hatalie.
Uszczęśliwiacie mnie każdym komentarzem.Piszecie,że kochacie tego bloga,kochacie bohaterów,kochacie mnie i to jest niesamowite.Nic o mnie nie wiecie,ale i tak mnie kochacie.I ja też was kocham.Bo bez was - bez czytelników,nie byłoby mnie,Hatalie i tego bloga.
Z CAŁEGO SERCA DZIĘKUJE KAŻDEMU KTO DOTRWAŁ ZE MNĄ DO TEGO 40 ROZDZIAŁU.DZIĘKUJE KAŻDEMU,KTO WYTRZYMYWAŁ MOJE DOŁY,NARZEKANIE NA MAŁĄ ILOŚĆ KOMENTARZY I SŁABE ROZDZIAŁY.
Można powiedzieć,że ja w pewnym sensie żyję tym blogiem.Żyję tą historią i często wyobrażam siebie jako Natalie.Szczęściara z niej,c'nie? 
Jeżeli tylko ktoś chciałby abym coś dla niego zrobiła..cokolwiek.Jeżeli chcecie abym zadedykowała wam jakiś rozdział,to podpisujcie się a ja na pewno w miarę możliwości wywiąże się z tego :) 
Jeżeli ktokolwiek ma ochotę coś powiedzieć w komentarzu na temat tego bloga,na temat mojej działalności,pisania..wyobraźni - piszcie śmiało.Jeżeli komuś się coś nie podoba,również piszcie.Postaram się to jakoś zmienić.Ważne jest dla mnie to,abyście byli zadowoleni z tego opowiadania.Jeżeli macie jakieś propozycje co do kontynuacji tego opowiadania to piszcie,chętnie poczytam,a może pojawi się coś nowego i świeżego? Ma pojawić się ktoś nowy,akcja ma się bardziej rozwinąć.? Ma być brutalnie i tajemniczo,czy słodko i powoli? Piszcie! 
WSZYSTKIE PROPOZYCJE ROZWAŻĘ,OBIECUJĘ :)


2 sprawa.
Otóż powyżej wspomniałam o tym,że chciałabym aby ten blog bardziej się rozwinął.Chodzi mi o to aby coś nowego zaczęło się na nim dziać.Możemy wprowadzić jakieś konkursy,muzykę,coś dla fanów tego bloga.No nie wiem,cokolwiek! Jeżeli macie jakieś pomysłu to również proszę pisać! :) 

A tak by the way to byłam wczoraj na TIU w Krakowie w Multikinie.Oczywiście ryczałam,śmiałam się i wszystkie emocje naraz.Poznałam kilka dziewczyn,zrobiłam zdjęcia..czyli ogólnie robiłam to czego nie zrobiłam pierwszy raz bo byłam zbyt nieśmiała.Hahaha.

Tylko aby wytrwać te 4 dni i święta! ŚWIĘTA,ŚWIĘTA ŚWIĘTA! JAK PODOBA WAM SIĘ NOWY ROZDZIAŁ BLOGA I WYGLĄD? 
JAKIE EMOCJE WZBUDZIŁAM? :) 

ODPOWIADAJCIE NA TE PYTANIA,BO SERIO MI ZALEŻY.

- Przepraszam za wszystkie błędy :) 

KOCHAM WAS,BUZIAKI.DO NASTĘPNEJ! x

sobota, 7 grudnia 2013

39.Uwodzicielsko zaciągała się papierosem,a wydychany dym przesiąknięty był tęsknotą do mężczyzny jej życia.

*Perspektywa Eleanor.Pod domem chłopców.Tego samego dnia.*

Zadzwoniłam dzwonkiem do wielkich,brązowych drzwi.Ze mną była Perrie i Danielle.Kiedy tylko dowiedziałyśmy się o tym,co stało się z Hatalie postanowiłyśmy jak najszybciej zainterweniować.Tu nie chodzi tylko o to,że byłyśmy dość blisko z Natalie.Hatalie była jedną z moich ulubionych par i chciałabym jakoś uratować tą sytuację,za pomocą dziewczyn!
W drzwiach stanął Liam.Jego mina na widok Danielle była bezcenna.Pomimo tego,że zerwali utrzymują dobre kontakty.Oczywiście nie są przyjaciółmi,ale z tego co mówi Peazer dalej się lubią.
- Yyy,co wy tu robicie? - spytał zaskoczony,przeczesując palcami włosy.
- Przyszłyśmy do tego dupka,który zranił Nat.- powiedziałam,po czym przekroczyłam próg domu.Już chciałam iść dalej,kiedy Payne skutecznie zablokował mi drogę.
- Harry nie jest w najlepszym stanie na rozmowę.Zostawcie go w spokoju.
- Przepuść nas do cholery! - warknęłam,odpychając go.
Pewnym krokiem weszłam do salonu.Na kanapie siedzieli chłopcy.Harry wtulony był w Zayna.Mulat uspokajał go.Kiedy tylko dostrzegł Pezz szeroko się uśmiechnął.Niestety,blondynka nie była w dobrym humorze,zresztą - tak jak my wszystkie.
- Ty skończony idioto! - krzyknęłam,po czym rzuciłam się na Stylesa.Chwyciłam go koszulkę i zaczęłam go szarpać.Już miałam uderzyć go w twarz,kiedy Lou odciągnął mnie od niego.Chwycił moje ręce i głęboko westchnął.- Puszczaj! - ponownie podniosłam głos,wyrywając się.
- Uspokój się El,zabijesz go.- odpowiedział,spokojnym głosem.
- I bardzo dobrze,należy mu się! - odepchnęłam Tomlinsona i usiadłam na fotelu,dokładnie przed Stylesem.Hazz mierzył mnie zimnym wzrokiem.Widziałam,że płakał.Dobrze mu tak,niech cierpi.
- I co? Jak teraz chcesz wyjaśnić tą sprawę? Będziesz walczył o Natalie? Co z dzieckiem? - usłyszałam głos Danielle,która usiadła obok mnie.
- Nie-e wiem.- jęknął,spuszczając wzrok.Wzięłam głęboki oddech i próbowałam uspokoić swoje emocje.Nie chciałam wybuchnąć,jednak to było silniejsze ode mnie.
- Słyszysz siebie? Jesteś skończonym idiotą! Gówniarzem,który teraz poniesie konsekwencje swojego zachowania! - krzyknęłam.Wtedy Styles wstał i zdenerwowany podszedł do mnie.
- Możesz  przestać? Zdaję sobie sprawę z tego co zrobiłem.Ale jasna cholera,postaw się na moim miejscu! - krzyknął.W jego oczach widziałam złość,zaciskał pięści.Przełknęłam ślinę.Moja pewność siebie w tym momencie prysnęła,niczym bańka mydlana.- Cały świat wie o tym,że zdradziłem Natalie! Każdy wie,że mam dziecko.Ja! Ja 19-latek ojcem,rozumiesz?! I dzisiaj się dowiedziałem,że muszę stworzyć rodzinę z Car.Z osobą,którą nienawidzę całym sercem.To wszystko przez nią! To ją spotkałem w tym klubie,piliśmy i po prostu się stało! I jeżeli myślisz,że jestem z siebie zadowolony to naprawdę się mylisz! - wrzasnął,oddalając się ode mnie i przeczesując palcami włosy.W jego oczach zebrały się łzy.- Kocham Natalie,jest całym moim światem.Wszystko bym oddał,aby tylko cofnąć czas.Ale nie mogę.Więc przestań na mnie teraz krzyczeć i prawić mi kazania,tylko pomóż! - dodał,zajmując swoje wcześniejsze miejsce.Zaczął płakać i zakrył sobie twarz rękami.
Spuściłam wzrok.Było mi bardzo głupio,bo po części Hazz miał racje.Powinnam mu pomóc,a nie krzyczeć na niego.Westchnęłam i podeszłam do chłopaka.Usiadłam koło niego i mocno go przytuliłam.
- Wiem,wiem..przepraszam.Nie powinnam,ale kiedy dowiedziałam się..sam rozumiesz.Lubię Nat i bardzo mi jej szkoda.Musisz o nią walczyć.- szepnęłam,głaszcząc jego plecy.Kątem oka zerkałam na dziewczyny.Nie wiedziałam czy dobrze robię
- Hatalie jest jak Titanic.Jest statkiem,którego zatonięcia nikt się nie spodziewał.

*Oczami Natalie.Mediolan*

Przeglądnęłam się w lustrze.Na sobie miałam ten komplet.Włosy związałam w luźnego warkocza,a na twarz nałożyłam lekki makijaż.Francisco zaprosił mnie na spacer.Na początku nie chciałam się zgadzać.Wolałam sobie popłakać,oglądając jakąś komedię romantyczną z Beth,przy okazji narzekając na mężczyzn,jednak ostatecznie wybrałam spacer.Wszyscy twierdzą,że dobrze mi to zrobi.
Do torebki wsadziłam potrzebne rzeczy,użyłam swojej ulubionej perfumy,po czym wyszłam z pokoju,wcześniej go zamykając.Na korytarzu spotkałam kobietę z personelu,która szeroko się uśmiechnęła,po czym grzecznie się ze mną przywitała.Wspomniałam,że traktowali mnie w tym hotelu jak wielką gwiazdę? Wszyscy byli dla mnie mili i spełniali moje wszystkie zachcianki.No cóż..
Po kilku minutach jazdy windą w końcu dotarłam do głównego holu.Z dala dostrzegłam Francisca z wielkim mężczyzną u boku.Zapewne ochroniarz.
Podeszłam bliżej,po czym krótkim buziakiem w policzek przywitałam się z chłopakiem.
- Wyglądasz świetnie.- powiedział,mierząc mnie wzrokiem.

*
Spacerowałam z Francisco już godzinę.Weszliśmy do jednego ze sklepów - Dolce & Gabbana.Po kilkunastu minutach,z zakupami w rękach wyszliśmy ze sklepu.Niestety na zewnątrz było pełno fotoreporterów.Każdy robił zdjęcia i zadawał pytania.Ludzie przekrzykiwali siebie nawzajem,dlatego ciężko było mi odpowiedzieć na jakiekolwiek pytania.Dzięki ochroniarzowi udało nam się jakoś przejść przez ten tłum.Jednak paparazzi nie ustępowali.Szli za nami.Postanowiłam jednak nie przejmować się zbytnio ich obecnością.
W ciągu kolejnych trzech godzin zwiedziliśmy połowę Mediolańskich sklepów.Byliśmy między innymi w:Armani, Prada,Gucci i Versace.Razem z Francisco kupiliśmy masę ubrań.Wstąpiliśmy również do Starbucksa.Bawiliśmy się świetnie.
Do hotelu wróciliśmy późnym wieczorem.Mimo tego zaprosiłam do pokoju chłopaka.W trójkę (razem z Beth) spędziliśmy miło resztę wieczoru.Zamówiliśmy drinki i rozmawialiśmy.Wszystko uwiecznialiśmy zdjęciami,które później wstawiłam na instagrama.

 
@chico_lachowski Thank you for making my mood much better! :) x 

Me and @chico_lachowski today in Starbucks.Crazy day! x

I really need to be drunk.@chico_lachowski and Beth will be drunk with me! Haha.x

*Następnego dnia.*

Prysznic z rana to idealny pomysł.Moja głowa pękała po wczorajszym wieczorze.Na kanapie spał Francisco,a Beth nigdzie nie mogłam znaleźć.Nałożyłam na siebie czarny komplet od dresu,a włosy spięłam w koka.Na śniadanie zamówiłam naleśniki z truskawkami i z bitą śmietaną.


Podczas jedzenia śniadania z ciekawości przeglądnęłam twitter.W trendach z samego rana (!) było Fratalie.Ludzie komentowali to co działo się wczoraj.Wszędzie widziałam wspólne zdjęcia z Francisco.Niektóre prawdziwe,niektóre nie.Niektórzy pisali,że Fratalie jest o wiele lepsze niż Hatalie.Kiedy czytałam komentarze na temat Harrego,troche było mi go żal.W końcu tyle osób go teraz nienawidzi.Ale ma nauczkę,zasłużył sobie.Każdy myślał,że Francisco to mój chłopak.Przecież to głupie! Jak po jednym dniu mogłabym się w kimś zakochać? I to po tym co przeszłam ze Stylesem.O nie,na razie miłości podziękujemy.Natknęłam się na kilka komentarzy,w których pisano,że 1D mają jutro wywiad.Chętnie zobaczę,jak Styles tłumaczy się ze swojej głupoty.

*Perspektywa Harrego.Londyn.Następnego dnia.*

Po przebudzeniu się wykonałem normalne,codzienne czynności.Kiedy byłem gotowy do wyjścia (wspomniałem o dzisiejszym wywiadzie? Nie? Oops!) sprawdziłem twittera i rożne strony plotkarskie.Ludzie pisali do mnie,wysyłając różne linki.Kliknąłem w jeden z nich i ujrzałem instagrama Natalie.
Zdenerwowany przeglądałem kolejne zdjęcia.Nie spodziewałem się,że Watson będzie na tyle bezczelna i spotka się w Mediolanie z Francisco.Cholera jasna!
- Harryy! Chodź bo się spóźnimy! - usłyszałem krzyk Liama.Zatrzasnąłem laptopa i zszedłem na dół.Horan uśmiechał się szeroko,kpiąco w moją stronę.Czyżby widział zdjęcia?
- Zasługuje na nią o wiele bardziej niż ty.- usłyszałem.Odwróciłem się.Już miałem rozpocząć kolejną kłótnię z Niallem,ale powstrzymał mnie Louis.Posłałem blondynowi mordercze spojrzenie,zaciskając pięści.
- Jeszcze tego pożałujesz.- warknąłem,opuszczając dom.















Rany,rany rany! Przepraszam,ale po raz kolejny nie podoba mi się rozdział.Nic się w nim nie dzieje,ugh.Brakuje mi czasu na napisanie nowego rozdziału,ten pojawił się dość późno i również za to przepraszam.
Pojawił się dość niemiły komentarz pod moim ostatnim wpisem.Nie będę się bardziej angażować w komentowanie zachowania dziewczyn z bloga - http://beka-z-fanatyczek.blogspot.com/ bo nie widzę sensu.17-letnie dziewczyny tracą czas na szukanie/czytanie opowiadań stworzonych przez dziewczyny takie jak jak,potwierdzając tym samym,że nie mają życia osobistego i lepszych rzeczy do robienia.Nie rozumiem fenomenu tej "beki" jak wy to określacie.Zamiast zająć się rzeczami,które robią nastolatki w waszym wieku,wy siedzicie przed komputerem i komentujecie historie,które nigdy się nie wydarzą.I kto tu jest żałosny? 
No nic,dziękuje za to,że wstawiłyście się za mną.To było bardzo miłe.Za tydzień poruszę temat stworzenia nowego bloga,o ile pomysł wypali :) Jeżeli ja poświęcam dla was swój czas i piszę to opowiadanie,chciałabym abyście to uszanowały i jakoś odwdzięczyły mi się.Proszę was,komentujcie bo to na prawdę motywuje do dalszego pisania! :) 
Hatalie jest jak Titanic.Jest statkiem,którego zatonięcia nikt się nie spodziewał. - wiem,że jest to bardziej do Lanielle (dalej nie mogę pogodzić się,że to koniec.To była moja ulubiona para i nadal ich shippuje) ale sam tekst jest przepiękny i musiałam go tutaj umieścić.Nie gniewajcie się :)

Trzymajcie się ciepło! xx