wtorek, 7 stycznia 2014

44.Szczęście jest nadal w cenie,więc nie próbuj go szukać na półce z promocjami.

*W poprzednim rozdziale*

*Rozmowa przez telefon pomiędzy Harrym, a Natalie*

Nat bardzo przejęła się faktem,że Harry próbował popełnić samobójstwo.

- Liam mi o wszystkim powiedział.Jak się czujesz? 
- Cieszę się,że zadzwoniłaś.Już lepiej.
Wiem,że to przeze mnie próbowałeś popełnić samobójstwo.
- [...] Zasługuję na śmierć..Kocham Cię i świadomość,że nie dasz mi drugiej szansy codziennie mnie zabijała.Aż w końcu doprowadziła do tego,że..no wiesz..
Nie rób tego nigdy więcej,dobrze? Jesteś zbyt ważny dla mnie.Nie przeżyłabym bez Ciebie.
Będę o Ciebie walczyć.Kocham Cię.

*Następnego dnia.Rozmowy przy śniadaniu*

- Według mnie ta cała sprawa z Caroline i z tym dzieckiem jest nieco..um dziwna? - głos zabrał Niall. -  Powinieneś iść z nią do lekarza i upewnić się,że ona na pewno jest w ciąży.
 Sugerujesz,że ona może udawać? - zapytał Hazz.
- Niall ma rację,idź z nią do lekarza.

*Rozmowa telefoniczna pomiędzy Harrym, a Caroline*

 Chcę pójść do lekarza z Tobą,aby sprawdzić co z dzieckiem.
 Nie widzę najmniejszego sensu,z dzieckiem wszystko w porządku.
- Chcę po prostu pójść do specjalisty,żeby nam coś doradził.Chodzi o wychowanie tego dziecka,o poród,o płeć o cokolwiek.
- Nie Harry,nie zgadzam się.
- Ale dlaczego?! - krzyknął oburzony.Po chwili blondynka rozłączyła się,a on wściekły rzucił telefon na podłogę.


Rozdział dedykuję Agnieszce.Miłego czytania kochanie! :) xx




Podjechałem pod dom Caroline.Wysiadłem z samochodu i szybkim krokiem pokonałem odległość dzielącą mnie od drzwi.Zapukałem w nie,a po chwili zobaczyłem w drzwiach zdziwioną Caroline.

- Co ty tutaj robisz? 

- Przyszedłem po Ciebie? Ubieraj się.Jedziemy do lekarza.- powiedziałem stanowczo.

- Co?! Nigdzie z Tobą nie idę! - krzyknęła.Już miała zamykać drzwi,kiedy uniemożliwiłem jej to.

- Pójdziesz.Teraz.- wysyczałem,ciągnąc ją za rękę.
- Puszczaj! - krzyczała,wyrywając się.Ciągnąłem ją za sobą,nie zważając na ludzi,którzy patrzyli na nas.Doszliśmy do samochodu.Jak na złość blondynka zatrzymała się dokładnie przez nim.
- Wsiadaj.do.tego.pieprzonego.samochodu.- wycedziłem.- Inaczej sam Cię do niego wsadzę,Caroline.- zagroziłem.Dziewczyna spojrzała na mnie,potem na samochód i ostatecznie wsiadła do niego.Usiadłem po stronie kierowcy,zapiąłem pasy i z piskiem opon odjechałem z posesji dziewczyny.
*
- Jesteś chory! - krzyknęła w moją stronę blondynka.
- Nie chciałaś jechać dobrowolnie,więc Cię do tego zmusiłem.- powiedziałem obojętnie,wbijając wzrok w drogę.
- I uważasz,że to w porządku? - oburzyła się,zakładając rece na klatce piersiowej.
- Nie rozumiem dlaczego to tak przeżywasz.- jęknąłem znudzony.- Po prostu jedziemy do lekarza.Nie mam zamiaru Cię zabić ani zgwałcić.Uspokój się.- dziewczyna już miała odpyskować mi,kiedy podjechałem pod szpital.Wjechałem na parking,po czym opuściłem pojazd.Obszedłem dookoła samochód,po czym otworzyłem drzwi.
- Czy panienka zechce wyjść? - zapytałem z sarkazmem.Car zmierzyła mnie zimnym i morderczym wzorkiem,po czym z gracją wysiadła z samochodu.Chciała zrobić na mnie wrażenie,niestety nie udało się jej.Oops.
[....] Właśnie znajdowaliśmy się na oddziale ginekologicznym.Przemierzałem korytarz razem z Caroline,która o dziwo szła grzecznie,nie wyrywała się,ani nie krzycząc na cały szpital.Zapukałem w białe drzwi,a po chwili usłyszałem "proszę" Niepewnie uchyliłem drzwi i wszedłem do środka,ciągnąc dziewczynę za sobą.Za biurkiem siedziała uprzejma kobieta w białym stroju.
- Dzień dobry.W czym mogę pomóc? - zwróciła się do nas.
- Chciałbym,aby pani przebadała Caroline.Będziemy rodzicami i chciałbym wiedzieć jak się do tego przygotować.- po części kłamałem..Oczywiście zależało mi na tym,aby dowiedzieć się jak przygotować się do roli ojca i tak dalej,ale najważniejsze było upewnić się,że Car na pewno jest w ciąży.
- Oczywiście.Chciałaby pani aby ojciec dziecka był przy badaniu czy nie? - usłyszałem.Zaskoczony spojrzałem w stronę blondynki i moje spojrzenie było oczywiste.Mam być przy badaniu!
- Um,wolałabym być sama.- wyszeptała,unikając mojego wzroku.


- Car? - szepnąłem,patrząc lekko zdenerwowany.
- Proszę opuścić pomieszczenie.Po badaniu pana zawołam.- Pani doktor posłała mi życzliwy uśmiech,po czym opuściłem gabinet.Usiadłem na plastikowym krześle w korytarzu.Chwilę później poczułem wibrację.Wyciągnąłem telefon z kieszeni.Jedna wiadomość od Nialla.

 I co? 
Zaraz się okarze.x 

Wysłałem,po czym ponownie schowałem telefon do kieszeni spodni.Oparłem głowę o ścianę i zamknąłem oczy.

*Oczami Caroline*

- Proszę się położyć.- powiedziała spokojnym głosem doktorka.Niepewnie położyłam się na  fotelu,po czym podwinęłam bluzkę do góry.Caroline musisz zacząć działać!
*
- Przykro mi,ale musiała zajść jakaś pomyłka.Pani nie jest w ciąży.- usłyszałam.Podniosłam się do pozycji siedzącej,po czym spuściłam wzrok.Chyba powinnam przestać w końcu udawać.
- Wiem,że nie jestem.- wymamrotałam cicho.
- Po co więc udawać? Ten chłopak naprawdę ją kochał,a pani zniszczyłaś mu życie.
- Może pani przestać? - uniosłam się - To moje życie i będę sama o nim decydować.Zrobiłam to bo go kocham.Czy..czy może pani okłamać go? - zapytałam cicho.
- Słucham?! Nie,nie wolno mi.Musze mu powiedzieć prawdę.- westchnęłam cicho.Kobieta wstała z krzesła,po czym podeszła do drzwi i otworzyła je.- Panie Styles?

*Oczami Harrego*

- Panie Styles? - usłyszałem.Podniosłem wzrok na kobietę,która stała w drzwiach.


Podniosłem się z krzesła,podchodząc bliżej.
- Zapraszam.- powiedziała,przepuszczając mnie w drzwiach.
- Więc? - zapytałem,spoglądając w stronę Caroline,która siedziała na łóżku.
- Pańska dziewczyna nie jest w ciąży.
- Co?! - krzyknąłem,patrząc z nie do wierzeniem na doktorkę.- Ja-ak to nie jest!?
- Udawała.Przykro mi.To chyba tyle..- powiedziała.
*
Zapłaciłem za wizytę,po czym opuściłem szpital razem z blondynką.Siłą wepchałem Caroline do samochodu,nie przejmując się ludźmi,którzy nas obserwują.Z piskiem opon wyjechałem spod szpitala.
- Kurwa! - krzyknąłem wściekły! - Co to ma być? Jakiś żart? - zwróciłem się do blondynki,siedzącej obok.- Co ty sobie myślałaś? Że się nie skapnę? Jesteś aż taką idiotką? - wrzasnąłem po raz kolejny.
- Daj mi to wytłumaczyć.- szepnęła.Przeczesałem nerwowo palcami włosy,po czym zacisnąłem palce na kierownicy.Byłem tak bardzo wkurwiony...- Zrobiłam to bo..bo Cię kocham.Bo chciałam dobrze,chciałam być z Tobą.- emocje w środku rosły z minuty na minutę.Za wszelką cene chciałem się uspokoić.- Ona..ona nie zasługuje na Ciebie.To kompletna idiotka,która nie mogła Cię docenić.
- Przestań! - krzyknąłem zdenerwowany.Z piskiem opon zatrzymałem samochód.- Wysiadaj.
- Co?!
- Wysiadaj kurwa! - ryknąłem w jej stronę.- Wypierdalaj,rozumiesz?!
- Ale Harry..nie-e - jęknęła,przestraszona.Blondynka spojrzała na mnie,po czym opuściła samochód.Szybko odjechałem,zostawiając ją na środku drogi.
*
- Cholera! - krzyknąłem kiedy przemierzałem uliczki Londynu.Co ona sobie pomyślała? Że ja się nie dowiem? Że nic nie zauważę? Jak mogłem być taki głupi! Nerwowo przeczesałem palcami włosy,wciskając więcej gazu.- Muszę się upić.- stwierdziłem,głęboko oddychając.









Nie chodzi o to,że specjalnie nie dodaję rozdziałów...koniec przerwy świątecznej i muszę wracać do nauki.Nie mam czasu czegoś napisać,zrozumcie to.Poświęcam i zarywam nocki,aby COKOLWIEK napisać.
Przepraszam,że nic się nie dzieje i wgl.Znajdę czas to napiszę kolejny rozdział,bądźcie cierpliwi.
A co do wyglądu...dużo osób stwierdziło,że nie podoba im się nowy wygląd.Dlatego umieściłam ankietę i głosujcie :) Wygra wygląd na który zagłosowało więcej osób.
Przepraszam za wszystkie błędy.
Dziękuje za 112 obserwatorów i 92 komentarzy.Do tej pory mamy 205,653 wyświetleń! Bijecie rekordy tego bloga! :)
Kocham was,trzymajcie się ciepło. xx