sobota, 29 czerwca 2013

21.Przysięgam na mojego ukochanego misia i żelki, że jesteś dla mnie najważniejszy.

Cali mokrzy biegaliśmy po parku.W ułamku jednej sekundy zaczął padać deszcz.Z racji tego,że od parku,w którym obecnie byliśmy,do mojego domu było jakieś 10 minut, postanowiliśmy iść do mnie.Przysięgam,że złapanie Nathana za rękę było przypadkowe.Ten tylko uśmiechnął się cwaniacko.Poczułam się jak nagroda,którą właśnie zdobył.Od momentu kiedy brunet powiedział mi,że mnie kocha poczułam się dziwnie.Niby to oczywiste,że kocham Harrego i tylko z nim chcę być,jednak Nathan całkowicie mnie zauroczył.Tak,mam do niego mieszane uczucia.Wiem,że to cholernie płytkie.Stylesa znam od dawna.Dokładnie to jakieś 8-9 miesięcy,a Nathana tylko dzień.Jednak ten chłopak ma w sobie to 'coś'.Boże,Natalie ogarnij się! Kocham Stylesa,kocham,kocham?
Po paru minutach dotarliśmy na miejsce.Weszliśmy do domu i bez większego namysłu pociągnęłam Nathana do sypialni.Od razu zaczęłam szukać w szafie suchych ciuchów.Pech chciał,że jedynie mogłam zaoferować chłopakowi dresowe spodnie.Moje wielkie koszule obecnie są w praniu,oh.Podałam mu spodnie,tłumacząc,że nie znalazłam dla niego odpowiedniej koszulki.Ten tylko uśmiechnął się do mnie i powiedział,że nie szkodzi.Byłam strasznie zaskoczona,kiedy chłopak zaczął się przy mnie rozbierać.Najpierw spodnie,potem koszulka.O boże.Momentalnie zasłoniłam oczy,śmiejąc się.Przez małe szparki w palcach zaczęłam podglądać chłopaka.Szybko zorientowałam się,że te same spodnie miał na sobie Hazz,kiedy był u mnie.Szybko przypomniałam sobie,jak biegliśmy w czasie deszczu po Londynie.Cholera,to jak 'deja vu' tylko z innym chłopakiem.
Wyciągnęłam z szafy suche ubrania dla siebie - zwykłe jeansy i koszule.W trakcie ubierania spodni usłyszałam dzwonek do drzwi.Szybko narzuciłam na siebie koszule i pobiegłam otworzyć.Próbując zapiąć spodnie otworzyłam drzwi.Za nimi stał kompletnie przemoczony Harry.
- Natalie? Skarbie,przepraszam.To jedno wielkie nieporozumienie..- zaczął się tłumaczyć.Stałam,półnaga nie mogąc wydusić z siebie słowa.Nagle koło mnie pojawił się Nathan, w samych spodniach.Spojrzałam na Stylesa.Był zdziwiony widokiem bruneta.W jednym momencie z skruszonego i smutnego Harrego,zamienił się w wkurzonego i niebezpiecznego Harrego.Przełknęłam śline.Loczek przez zaciśnięte zęby wycedził:
- Co on tu robi?
- Harry spokojnie.- powiedziałam niepewnie.- Byliśmy się przejść i zaczął padać deszcz.Nathan był mokry,dlatego dałam mu nowe ciuchy do przebrania.Nie zdążył się ubrać - skłamałam.
- Nie wierzę Ci! - krzyknął,wchodząc do domu.- Pewnie wam przeszkodziłem.To naprawdę dziwne,że oboje jesteście półnadzy.I teraz pewnie powiesz,że ty też się nie zdążyłaś się ubrać,co? - krzyknął,ponownie.
- Ej,uspokój się! Natalie mówi prawdę.Nie zdążyliśmy się ubrać,wyluzuj! - Nathan za wszelką cenę próbował załagodzić jakąś tą sytuację.
- Nie wpieprzaj się - warknął Hazz.Nie spodziewanie rzucił się na Nathana i uderzył go z pięści w twarz.Bezbronny Nathan upadł na ziemię.Harry nie ustępował.Usiadł na pobitym już chłopaku i ponownie zaczął go okładać pięściami.Za wszelką cenę próbowałam odciągnąć Stylesa.
- Harry,cholera,przestań! - krzyczałam,ciągnąc go za rękaw koszulki.Ten jedynie spojrzał na mnie zimnym wzrokiem.Gdzie się podział tamten Harry? Harry,którego kiedyś kochałam?
Loczek wstał.Spojrzał na mnie.W jego oczach były łzy.Jego twarz wyrażała wiele bólu.I to nie tylko poprzez rany.Owszem,miał rozciętą wargę,z której leciała krew,ale byłam pewna,że to sprawia mu najmniej bólu.Podeszłam do niego.Chciałam go chwycić za rękę i spokojnie porozmawiać,ten jednak odsunął się ode mnie i wyszedł.To zabolało.Przecież ja nic takiego nie zrobiłam!
Szybko otrząsnęłam się i kucnęłam koło Nathana.Biedaczek zwijał się z bólu.Styles nieźle go urządził.Podbite oko,kilka siniaków i rozcięta warga.Pobiegłam do łazienki i z szafki wyciągnęłam apteczkę.Kiedy wróciłam szybko zrobiłam opatrunek Nathanowi.
- Przepraszam za niego.Nie wiem czemu to zrobił.- powiedziałam cicho,kiedy przykładałam lód do jego wargi.Nasze spojrzenia się spotkały.Patrzyliśmy sobie w oczy.Uśmiechaliśmy się.
-  Rozumiem,ale uważaj na niego.Jest dosyć niebezpieczny.- zaśmiał się lekko.
- On nie zrobi mi krzywdy.Nie jest typem takiego faceta,który bije kobiety.
- Naprawdę nie wiem,dlaczego jeszcze Ci na nim zależy..- dodał po chwili.
- Skąd wiesz,że mi zależy? - zapytałam,unosząc brwi do góry.
- Gdyby tak nie było to zapewne miałbym u Ciebie szansę.Ale wiem,że go kochasz.Nie wiem czy jesteście razem,czy nie.Nie wnikam.Ale kiedy przyznałem się do tego,że mi się podobasz,nie zareagowałaś.Zazwyczaj dziewczyna wtedy coś mówi.- spojrzał na mnie.- Ty po prostu spuściłaś wzrok.Więc wiedziałem,że nie zwiążesz się ze mną,ze względu na niego.- powiedział spokojnie.Uśmiechnęłam się.
- Powinieneś iść do lekarza.- odpowiedziałam wzdychając.- Mam prośbę do Ciebie.- przerwał mi.
- Nie wniosę oskarżenia. - powiedział,tuląc mnie.
- Dziękuje.
[...] Kiedy tylko przestało lać i ubrania Nathana wyschły poszedł do domu.Od razu wykręciłam numer Stylesa.Nie odbierał.W końcu nie dziwię mu się.Sama nie chciałam z nim na początku rozmawiać.A to co zobaczył u mnie,na pewno go zabolało.
Weszłam do sypialni.Z szafy wyciągnęłam biały,wełniany sweterek i czarne rurki.Miałam włosy w nieładzie,jednak w tym momencie mi to nie przeszkadzało.Wzięłam kluczyki do samochodu z szafki i telefon,który wsadziłam do kieszeni.Zamknęłam dom i wsiadłam do auta.Moim celem był dom chłopców.
[...] Pośpiesznie wyszłam z samochodu.Szybko pokonałam drogę dzielącą mnie od domu chłopaków.Zapukałam.Otworzył mi Tomlinson.Strasznie się zdenerwował kiedy mnie zobaczył.Przełknęłam ślinę.Nie wiedziałam co mam powiedzieć,co zrobić.Coś strasznego.
- Po co tu przyszłaś? - warknął - Znudził Ci sie Nathan? - dodał szorstko.A więc tak! Styles już zdążył się pożalić.
- Przyszłam porozmawiać z Harrym.Wpuścisz mnie? - zapytałam grzecznie,próbując uspokoić swoje emocje.Miałam ochotę uderzyć Louisa w twarz! Jak on śmiał się do mnie w ten sposób odezwać?
- Harry nie chce z Tobą rozmawiać.Przespałaś się z Nathanem i teraz tak po prostu wracasz? Jesteś żałosna! - krzyknął.
- Nie mów tak o mnie! - odpowiedziałam podnosząc ton.Jeżeli on mógł  krzyczeć,to dlaczego ja nie? - Poza tym nie przespałam się z żadnych Nathanem! Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy,Lou!
- Natalie,skończ się tłumaczyć.Hazz Cię kocha,a ty go zdradzasz.I to jeszcze z jego największym wrogiem,jak mogłaś?! Nigdy bym się czegoś takiego po Tobie nie spodziewał.Słyszysz? NIGDY.A teraz idź sobie.- powiedział.Nie mogłam przełknąć śliny.Miałam ochotę popłakać się jak małe dziecko i tak właśnie się stało.Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.

 

Louis patrzył na mnie.Było mu głupio,definitywnie.Szepnęłam ciche przepraszam i szybko uciekłam do samochodu.Odjechałam z piskiem opon.Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.Przez pewien czas,jadąc samochodem próbowałam powstrzymać łzy.Jednak po chwili poryczałam się jak dziecko.Wtedy już nie hamowałam łez.Co chwilę pociągałam nosem.Za każdym razem kiedy przypominałam sobie te wszystkie rzeczy,te złe rzeczy,które wydarzyły się w ciągu ostatniego czasu,bolało jeszcze bardziej.Teraz wszyscy uważają mnie za tą 'złą'.A przecież ja nic złego nie zrobiłam.[...]
Kiedy przyjechałam pod dom Amy,dziewczyna przywitała mnie z wielkim uśmiechem.Kiedy jednak zobaczyła jak wyglądam,humor od razu jej znikł.Ze szklanką ciepłej herbaty oraz kocem, opowiedziałam jej wszystko.Znowu rozpłakałam się jak dziecko.Tym razem mogłam liczyć na czyjąś pomoc i wsparcie.
                                                                              *
- Chcę tylko wpleść palce w jego włosy,poczuć jego ciepło i przez chwilę być cholernie szczęśliwa.- powiedziałam,łkając.Amy tuląc mnie,oraz bawiąc się moimi włosami,tłumaczyła mi,że wszystko się ułoży.I właśnie tego potrzebowałam.
 

- Skarbie,przestań płakać.Proszę Cię! Uspokój się. - powtarzała,gładząc mnie po plecach.
Cały wieczór spędziłam z Amy.Głównym tematem były moje problemy z Harrym.Amelia tylko siedziała cicho i słuchała tego co mówię.Była w tym mistrzynią.Potrafiła wysłuchać każdego i pomóż mu,za to ją kochałam.- No skarbie,leć się wykąpać.W pokoju gościnnym są twoje ubrania.Weź długą kąpiel,a ja zrobię nam coś do jedzenia.Oglądniemy jakiś film,a potem pójdziemy spać.- uśmiechnęła się do mnie,tuląc mnie.Popchnęła mnie w kierunku schodów,a u mnie na twarzy po raz pierwszy,od paru godzin zagościł szczery uśmiech.
Stanęłam przed lustrem.Podpuchnięte oczy,rozmazany makijaż,czerwony nos.Teraz się nie dziwię,dlaczego Hazz wybrał Caroline.Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze z przerażeniem i obrzydzeniem.Kompleksy,których pozbyłam się jakiś rok temu z powrotem wróciły.Już nie byłam piękna,przynajmniej według mnie.W ciągu kilku godzin zmieniłam się w to 'coś'.Ponownie zaczęłam się nienawidzić.Nienawidzić za to,że straciłam wspaniałego chłopaka.Nienawidzić za to,że tak bardzo namieszałam.Nienawidzić za to,że zraniłam tyle osób. [....] 

Zeszłam na dół.Amy siedziała przed telewizorem,oglądając jakiś durny teleturniej.Na stole w miseczkach były chipsy,a szklanki przepełnione sokiem.I właśnie w tym momencie zaczęłam dziękować bogu za taką wspaniałą przyjaciółkę.Za jej namową,kolejne godziny poświęciłam filmom i plotkom.I chociaż na chwilę oderwałam się od szarej rzeczywistości.Tego właśnie potrzebowałam,zdecydowanie.

*Oczami Nathana*

Pobity i wściekły wróciłem do domu.Naburmuszony usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor.Po chwili zjawili się chłopcy.Otoczyli mnie dookoła i zaczęli zadawać pytania.
- No i co? Udało Ci się? - zapytał Max.
- Nie,jeszcze nie! -odpowiedziałem,zdenerwowany.
- Wiesz,że masz jeszcze 3 dni? - zapytał ponownie.
- Tak - westchnąłem.Tom parsknął.Wiem,że nie wierzył we mnie.Ale spokojnie,mam jeszcze 3 dni.Chłopcy zaczęli się ze mnie śmiać,co nie było miłe.- Wygram ten cholerny zakład! - krzyknąłem,wychodząc z pomieszczenia.

 
Cześć.:)
Rozdział kolejny raz nie wyszedł i kolejny raz jestem zawiedziona.Ale to już standard.Przepraszam za wszystkie błędy.
Pod ostatnim wpisem było parę komentarzy od ludzi,którzy mają blogi.I tak czytając rozdziały na każdym zaczęło mi się robić głupio.Wy,takie utalentowane czytacie moje wypociny.Porównując wasze opowiadanie z moim - nie mam szans.Kompromitacja po całości.
Jeżeli tylko chcecie,abym komentowała,zajrzała lub przeczytała wasz blog - piszcie!
wakacje,wakacje,wakacje!

niedziela, 23 czerwca 2013

20.Do szczęścia potrzebował tylko jej.

*Oczami Harrego*

- Natalie,proszę Cię,oddzwoń jak najszybciej.Martwię się.Nie odbierasz ode mnie telefonów,nie odpisujesz na smsy i nie ma Cię w domu.Daj mi szanse to wszystko wytłumaczyć.To zdjęcie jest jedną wielką pomyłką,proszę uwierz mi! Zależy mi na Tobie,porozmawiajmy.Jesteśmy dorośli,nie zachowujmy się jak dzieci.Przepraszam Cię za wszystko,kocham. - powiedziałem,rozłączając się.
Ciągle nagrywałem się na skrzynkę pocztową brunetki.Pomimo tego,że chłopcy mówili mi,że powinienem na razie dać Nat spokój,ja nie odpuszczałem i za wszelką cenę próbowałem z nią porozmawiać.Całe szczęście,chłopcy nie pytali o te zdjęcia.Byłem im naprawdę za to wdzięczny.! Pewnie nie wiecie jak się czuję.Jest mi wstyd.Najpierw zarzucam Natalie,że mnie zdradza z ledwo poznanym chłopakiem,a potem sam ląduje w łóżku z Caroline.Jestem żałosny.Tak to idealne określenie mnie,Harrego Stylesa.Nie wiem co mam zrobić.Chcę pogadać z Natalie, przeprosić ją.Na prawdę nie chciałem jej skrzywdzić.Te zdjęcia w ogóle nie powinny dostać się do rąk brunetki.Cholera.Spieprzyłem wszystko.Jeszcze dzisiaj rano mówiłem jej,jak bardzo ją kocham.Ile dla mnie znaczy,a kilka godzin później dowiedziała się o mojej zdradzie.Muszę ją odzyskać,przecież jest dla mnie wszystkim! Muszę o nią walczyć,tak? Jestem gotowy zrobić wszystko,nawet skłamać...[...]
Zapukałem cicho do drzwi Nialla.Miałem wrażenie,że on jedyny wie co stało się tamtej nocy.Pomimo tego,że nikomu nie powiedziałem.Horan jest bystry.Domyślił się,że przespałem się z Caroline.Boję się jego reakcji.Boję się spojrzeć mu w oczy i powiedzieć 'Tak,skrzywdziłem ją'.Boję się.
Powoli i niepewnie otworzyłem drzwi,szukając Irlandczyka wzrokiem.Siedział na łóżku.Nogi zwinięte pod samą brodę,a w ręku telefon.Spojrzał na mnie.Moje ciało przeszedł dreszcz.Podszedłem bliżej i usiadłem na skraju łóżka.Bałem się zacząć rozmowy.Tak naprawdę nie wiedziałem co powinienem w tej sytuacji powiedzieć.Na pewno coś co nie zdenerwowałoby blondyna.Bałem się też,że za chwilę rzuci się na mnie z zamiarem walki.Dobrze pamiętałem kiedy ostrzegał mnie,że jeżeli zrobię jakąś krzywdę Natalie,własnoręcznie mnie zabije.
- Nie odbiera ode mnie telefonów,nie odpisuje mi na smsy i nie ma jej w domu.Boję się o nią Niall.Nie wiem gdzie jest.Pomóż mi..kocham ją - powiedziałem po cichu,spuszczając wzrok.Irlandczyk nawet nie drgnął.Widziałem jak zacisnął pięści.Był zły.Cisza.Nawet nie raczył mi odpowiedzieć. - Cholera,powiedz coś! - zezłościłem się.
- A co ty myślałeś?! Że po tym wszystkim rzuci Ci się w ramiona? Jesteś dupkiem,Styles.Skończonym dupkiem.Gdyby nie to,że jesteś moim przyjacielem już dawno obiłbym Ci tą śliczną mordę.- odpowiedział,prawie krzycząc.Przeraziłem się.W ułamku jednej sekundy, ten radosny i pełen optymizmu blondyn,zmienił się w kogoś,kogo na pewno chciałbym unikać.Ale miał rację.Naprawdę spodziewałem się,że zdołam porozmawiać z Nat na spokojnie.Jednak to wcale nie jest takie proste. - Z resztą ode mnie też nie odpiera telefonów.Zapewne nie chce z nikim rozmawiać.- dodał ciszej.Ponownie wykręcił numer brunetki i przyłożył telefon do ucha.- Natalie? O boże,tak się cieszę,że w końcu odebrałaś! Gdzie jesteś? - usłyszałem.Od razu podszedłem bliżej Nialla,chcąc usłyszeć jej głos.- W lesie? W jakim lesie,co ty wygadujesz? Dlaczego nie odbierasz od nas telefonów? Musimy się spotkać i porozmawiać.Proszę. - dodał.Oburzyłem się.Dlaczego on ma się z nią spotykać? Przecież to ja jestem jej chłopakiem,nie on! - Tak,tak.Mi pasuje.Będę za 10 minut.- rozłączył się.Szybko wstał z łóżka,podszedł do szafy i wyciągnął z niej czyste ubranie.
- Niall,ja też chce jechać! To ja jestem jej chłopakiem i muszę z nią porozmawiać! - krzyknąłem,zdenerwowany.
- Wyobraź sobie,że ona nie chce z Tobą rozmawiać.Dlatego to ja pójdę na to spotkanie i przekonam ją do rozmowy z Tobą.- odpowiedział,zapinając spodnie.- Powinieneś mi dziękować.- dodał,kiedy wychodził z pokoju.Nim zdążyłem zbiegnąć na dół,blondyn już siedział w swoim samochodzie.Potem, usłyszałem już tylko hałas silnika samochodowego,wyjeżdżającego spod posiadłości.Usiadłem na kanapie w salonie próbując powstrzymać łzy.

*Oczami Natalie*

- Halo? - odebrałam.
- Natalie? O boże,tak się cieszę,że w końcu odebrałaś! Gdzie jesteś? - usłyszałam głos Irlandczyka w słuchawce.
- Cześć Niall.Jestem w lesie.- powiedziałam.
- W lesie? W jakim lesie,co ty wygadujesz? Dlaczego nie odbierasz od nas telefonów? Musimy się spotkać i porozmawiać.Proszę.- odpowiedział.
- Dobrze,za 10 minut w  Monmouth Coffe.Czekam. - rozłączyłam się.Szybko wsiadłam do samochodu i wyjechałam z lasu.Pod kawiarnie dotarłam na czas.W środku bez problemu znalazłam Nialla.Siedział na końcu lokalu.Wybrał najciemniejsze miejsce w całym pomieszczeniu.W sumie nie dziwię się.Pod kawiarnią stała grupa fotoreporterów,czyhających na blondyna.W lokalu byliśmy tylko my i jakieś małżeństwo.To dobrze,że nie ma obok rozwścieczonych fanek Nialla.
Usiadłam na przeciwko niego.Przywitaliśmy się,po czym zamówiliśmy dwie kawy.
- Więc,o czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam,po chwili.
- Musisz się spotkać z Harrym.On odchodzi od zmysłów.Nie odbierasz jego telefonów,nie dajesz znaku życia.Martwi się o Ciebie.Musisz z nim porozmawiać.- odpowiedział.
- Ale Niall,ja nie mam ochoty! Sam widziałeś jak mnie potraktował.Jestem na niego wściekła.Jak on mógł pomyśleć,że ja mogłabym pójść do łóżka z Nathanem? I jeszcze te zdjęcia.Sama nie wiem czy są prawdziwe.- westchnęłam,upijając łyk kawy.
- Powinnaś z nim na spokojnie porozmawiać.Może te zdjęcie to po prostu pomyłka? A ty od razu zakładasz,że Styles Cię zdradził.Spokojnie,ogarnij się Nat! - powiedział,szeroko się uśmiechając.Zadziwił mnie jego optymizm.
- Nie wiem czy w ogóle chce z nim rozmawiać. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Ja rozumiem,że jesteś na niego wściekła,ale musisz dać mu szanse,to wszystko wytłumaczyć.Każdy człowiek popełnia błędy,nikt nie jest idealny.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego tak bardzo zależy Ci na tym,abyśmy się pogodzili? Co z tego będziesz miał,Niall? - blondyn w tym samym momencie złapał mnie za rękę i spojrzał mi prosto w oczy.
- Ja po prostu widzę,że się kochacie.Dopełniacie się nawzajem.Harry częściej się uśmiecha  i ciągle o Tobie mówi.Chcę żebyś była szczęśliwa,tylko tyle.A co z tego będę miał? Codzienna dawka twojego uśmiechu,powinna mi wystarczyć.- odpowiedział,puszczając moją rękę.
Niall jest wspaniały.Potrafi pomóc i doradzić w każdej sytuacji.I jeszcze te słowa.Jest słodki,zdecydowanie.Wiem,że mnie kocha.I ja też go kocham,ale tylko jako przyjaciela.Może kiedyś? Ja i on? Kto wie.Na razie nie będę wybiegać w przyszłość.Najpierw muszę poukładać swoje życie.Na pożegnanie pocałowałam blondyna w policzek,dziękując za to co powiedział.
Kiedy dojechałam do domu,postanowiłam wziąć długą kąpiel.Leżąc w wannie zastanawiałam się,czy dać Harremu szanse na wytłumaczenie się? Ostatecznie postanowiłam udawać niedostępną.Niech się stara,jeżeli mu zależy..[...]
Wykręciłam numer do Nathana.I tak nie miałam co robić,a siedzenie w wannie już dawno mi się znudziło.Kilka sekund po wybraniu do niego numeru,usłyszałam męski głos w słuchawce.
- Halo?
- Cześć,tu Natalie.
- Nat? Co za miła niespodzianka.Nie spodziewałem się,że zadzwonisz.Czy coś się stało?
- Nie,nie.Po prostu pomyślałam,że może poszlibyśmy na miasto? Chciałabym Cię lepiej poznać.- odpowiedziałam,niepewnie.
- Proponujesz mi randkę? - chociaż nie widziałam jego twarzy,byłam pewna,że się uśmiecha.
- Nie, to tylko towarzyskie spotkanie.Co ty na to? - zapytałam.
- Oczywiście,z chęcią.Wyślij mi adres twojego mieszkania,przyjadę po Ciebie.Do zobaczenia za godzinę.- usłyszałam,po czym rozłączyłam się.Smsem wysłałam mu swój adres,po czym szybko wyszłam z wanny i zaczęłam się przygotowywać.
Ubrałam to.Włosy rozczesałam i związałam w kucyka.Na usta nałożyłam pomadkę i użyłam swoich ulubionych perfum.Spojrzałam w lustro.Kiedy stwierdziłam,że osiągnęłam swój cel,zeszłam do kuchni.Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi.Za nimi stał Nathan.
- Cześć.Ślicznie wyglądasz.- powiedział,lustrując mnie całą.- To dla Ciebie,proszę. - dał mi różyczkę.
- Oh,dziękuje.- uśmiechnęłam się do niego.
Chwilę później spacerowaliśmy po uliczkach,zatłoczonego,wręcz tętniącego życiem Londynu.Fani oraz fotoreporterzy robili nam zdjęcia.Zero prywatności.Dużo rozmawialiśmy.Mieliśmy wiele wspólnego.Oboje nie nienawidziliśmy horrorów, oraz oboje kochaliśmy Coldplay.
- Mogę Cię o coś zapytać?
- Tak?
- Co Cię łączy z Harrym?
- Przepraszam,ale to moja osobista sprawa i nie będę Ci o niej opowiadać.- odpowiedziałam,lekko rozzłoszczona tym pytaniem.
- No tak,przepraszam.Nie powinienem Cię o to pytać.- spojrzał na mnie,drapiąc się po karku.Wiedziałam,że teraz będzie chciał uratować jakoś sytuację.- Więc,aby pozbyć się tej niezręcznej sytuacji zapraszam Cię na lody.- uśmiechnął się cwaniacko,po czym chwycił mnie za rękę i zaczął biec do najbliższej budki z lodami.Zapewne jego celem było zgubienie tych wszystkich osób,chodzących za nami od jakiejś godziny.
Kiedy dotarliśmy na miejsce zamówiliśmy lody.Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać.Tematów było bardzo dużo.Nathan opowiadał o zespole,zdradzał tajemnice innych chłopców oraz wtajemniczył mnie w szczegóły jego dzieciństwa.
- Świetnie mi się z tobą rozmawia,ale chcę,żebyśmy byli kimś więcej,niż tylko dobrymi przyjaciółmi.- szepnął mi do ucha,jednocześnie mnie obejmując.
Objął mnie,Natalie Watson.
Objął on,Nathan,Nathan Sykes.
Wszyscy na nas patrzyli.
Mogłam tryumfować.
Poczułam jednak,że nie chcę.
Nie chcę tryumfować i nie chcę,aby Nathan był moim chłopakiem.
Kumplem,przyjacielem - tak,ale nie chłopakiem.
Jednym słowem poczułam,że mam kolejny problem.

 
Przepraszam,przepraszam,przepraszam! 
Brak weny,otóż to.Rozdział jest beznadziejny,nic się w nim nie dzieje i naprawdę mi sie nie podoba.Czuję,że tracę kontrole nad tym co piszę.Czuję,że jestem w tym coraz gorsza.
Dziękuje za te miłe komentarze pod wcześniejszym postem i przepraszam,że po takim długim oczekiwaniu na nowy rozdział dodaję to coś.-.- 
Za wszystkie błędy,bezsensowne zdania też przepraszam.Muszę nad pisaniem popracować.xx 

poniedziałek, 17 czerwca 2013

19. Bo mój świat z Tobą jest o wiele ładniejszy, wiesz?

*Oczami Natalie*

Obudziłam się wtulona w Stylesa.Oparłam się na łokciu i patrzyłam jak klatka Harrego powoli unosi się i opada.Odgarnęłam mu z czoła loczek,całując delikatnie jego policzek.Nagle Hazz otworzył oczy,szybko się podniósł i obdarował mnie soczystym całusem.


- Cześć księżniczko. - uśmiechnął się.
- Cześć. - odpowiedziałam,oddając całusa.Styles z pocałunkami przeniósł się na szyję.Wplotłam palce w jego włosy i pisnęłam kiedy poczułam,że chłopak robi mi malinkę.
- Naznaczyłem Cię,co oznacza,że teraz jesteś moja.- uśmiechnął się cwaniacko. - Pojedziesz dzisiaj ze mną na sesję zdjęciową? - powiedział po chwili.
- Nie dam rady..sama mam dzisiaj pracę.Moja menadżerka, Beth chce omówić ze mną nowe szczegóły zbliżającej się sesji zdjęciowej.Muszę być u niej dzisiaj,przepraszam. - westchnęłam.
- Nic się nie stało.Gdy skończysz przyjedź do mnie.Razem z chłopakami i z El pójdziemy na jakiś obiad,czy coś.Dobrze,mała? - zapytał,gładząc mój policzek.W sposób w jaki zwracał się do mnie był bardzo słodki.Uwielbiałam kiedy nazywał mnie swoim kotkiem,kochaniem,słoneczkiem.Może to głupie,ale dla mnie jest jak najbardziej urocze.Pokiwałam głową z uśmiechem.Oznajmiłam Hazzie,że idę wziąć szybki prysznic.Wzięłam czysty komplet bielizny i te ciuchy.Dokładnie umyłam ciało,nakładając na niego warstwę ulubionego żelu Stylesa.
Ubrałam bieliznę,po czym stanęłam przed lustrem z zamiarem rozczesania mokrych włosów.Usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi,a kiedy się obróciłam  zobaczyłam w nich kudłatą głowę mojego chłopaka.Harry kiedy mnie zobaczył cwaniacko się uśmiechnął i wszedł dalej.Nim się zorientowałam stał za mną.Położył ręce na moich biodrach,a podbródek na ramieniu.
- Cudownie pachniesz - powiedział,całując mój policzek.Po chwili poczułam jak coś wbija mi w prawy pośladek.Zaskoczona odwróciłam głowę w stronę chłopaka,a wzrokiem przeleciałam całą sylwetkę chłopaka.Moją uwagę przykuło duże wybrzuszenie na bokserkach Stylesa,w których obecnie był.Od razu wybuchłam głośnym śmiechem,a Hazz uroczo się zarumienił.
- Zawsze w nie odpowiednim momencie - warknął, sarkastycznie.
- Mhm. - odpowiedziałam,dalej się śmiejąc 
- Idę zrobić śniadanie.- powiedział,po czym wyszedł.Uśmiechnęłam się sama do siebie,po czym ubrałam resztę ubrań.Z włosów zrobiłam kłosa i delikatny,ledwo widoczny makijaż.Na ręce założyłam dwie pasujące do stroju bransoletki.
Z uśmiechem na twarzy wyszłam z łazienki.W korytarzu pachniało naleśnikami,więc przyśpieszyłam kroku i po chwili znalazłam się w kuchni.Po zjedzeniu śniadania Harry poszedł do domu,a mi zostały jeszcze 2 godziny do wyjścia.Z racji tego postanowiłam oglądnąć 2 odcinki mojego ulubionego serialu.W trakcie oglądania usłyszałam dzwonek do drzwi.Lekko podenerwowana wstałam z kanapy i poszłam otworzyć drzwi.Ku mojemu zdziwieniu za drzwiami,na wycieraczce leżała jakaś koperta.Podniosłam ją,po czym zatrzasnęłam drzwi.
Pomału otworzyłam kopertę i wyciągnęłam z niej zdjęcie.Dokładnie się mu przyjrzałam.Na zdjęciu był Harry,a w tyle jakieś drzwi,na których widniał adres i numer.W kopercie były dwie fotografie.Jedna przedstawiała sytuację, kiedy Hazz wchodzi do tego domu.Sądząc po jakości zdjęcie zostało zrobione wieczorem.Natomiast na drugim zdjęciu był dzień i Styles wychodzący z tego domu.Nic nie rozumiałam.Po co ktoś wysłał mi to zdjęcie? Skąd Harry wracał? Czyżby spędził noc w tym domu? Obejrzałam zdjęcia z każdej strony,jednak nic dziwnego nie zauważyłam.Spojrzałam na zegarek.Miałam jeszcze 30 minut do spotkania,dlatego postanowiłam sprawdzić ten dom.Ubrałam szpilki.Wzięłam torebkę,do której wsadziłam najpotrzebniejsze rzeczy,oraz kopertę.Wsiadłam do samochodu,po czym odjechałam.
Po 5 minutach jazdy byłam na miejscu.Wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę domu.Niepewnie zapukałam do drzwi,a chwilę później ujrzałam w nich Caroline.
- Cześć - odpowiedziała,zaskoczona.- Co ty tutaj robisz? 
- Cześć - wydukałam - Um,chyba pomyliłam adres.- odpowiedziałam.- Przepraszam.- dodałam szybko,po czym wsiadłam z powrotem do samochodu.Na wypadek sprawdziłam jeszcze raz czy adresy się zgadzają.Niestety.Wcale nie pomyliłam domów.Ruszyłam z piskiem opon z pod domu blondynki.Jak to możliwe,że trafiłam tutaj? Po co Harry miałby do niej przychodzić? Po co miałby spędzać u niej całą noc? Przecież wiele razy podkreślał,że Caroline to tylko przyjaciółka.A co jeżeli mnie z nią zdradził? Opanuj się Natalie,przecież to niemożliwe! Styles mnie kocha i nigdy by mnie nie skrzywdził..chyba.
[...] Na spotkaniu z Lizzie ciągle myślałam o tych zdjęciach,o Caroline i Harrym.Prawda,że Car nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia,kiedy pierwszy raz się spotkałyśmy.Zarozumiała,arogancka i fałszywa.Tak,taką ją zapamiętałam.Wolałam unikać jej.Owszem,może nie była zbyt przyjacielska ale nie wydaje mi się,że byłaby wstanie odbić mi faceta.Z drugiej strony,mają wspólną przeszłość.Harry jest spostrzegany jako podrywacz przez media.Może te zdjęcia to zbieg okoliczności? Może zostały zrobione w innym dniu,a ja głupia panikuję.Tylko szkoda,że na obu zdjęciach Hazz jest ubrany tak samo.Ale wiem jedno.Harry mnie kocha.Dużo razy mi to mówił.Po co miałby kłamać? To nie ma sensu! Tak, kocha mnie i nigdy by mnie nie zdradził.Mhm..
Kiedy podjechałam pod budynek,(adres wysłał mi Styles ) w którym chłopcy mieli dziś sesje,wzięłam głęboki oddech i wysiadłam z samochodu.Drogę do drzwi wejściowych pokonałam bardzo szybko.Przez całą drogę zastanawiałam się, co powiedzieć Harremu.Nie wiedziałam czy mam się spytać co łączy go z Caroline.Pewnie to jedna wielka pomyłka,a ja wyjdę na zazdrosną panienkę.Przemilczę to na razie.Może sprawa sama się wyjaśni,bez mojej interwencji.?
Szłam zamyślona długim korytarzem,nie patrząc przed siebie.Nagle poczułam,jak do kogoś dobijam.
- Oh,najmocniej przepraszam! Nie chciałem.Nie zauważyłem Cię.Wszystko w porządku? - usłyszałam męski głos.
- Ja również przepraszam.Powinnam uważać jak idę.Tak,w porządku. - odpowiedziałam,równocześnie podnosząc wzrok na chłopaka.Przełknął ślinę,uśmiechając się.Przyjrzałam mu się uważnie.Brązowe włosy,zielono/niebieskie oczy i jakieś 180 cm wzrostu.Zauważyłam,że on też mierzy mnie wzrokiem.Z podziwem w oczach oglądał każdy mój zakątek ciała.Uśmiechał się cwaniacko.
- Jestem Nathan,Nathan Sykes. - podałam mu dłoń,którą pocałował.
- Natalie - uśmiechnęłam się. - Czekaj,ty jesteś z tego zespołu 'The Wanted' tak? - zapytałam.
- Tak,a ty jesteś tą sławną,moją ulubioną modelką Natalie Watson? - zapytał,unosząc brwi.Roześmialiśmy się.- Co tu robisz? - zapytał po chwili.
- Ja..um..Przyjechałam tu do chłopaków z One Direction - odpowiedziałam niepewnie.
- Ah tak.Słyszałem,że ty i Harry..- nie dokończył.Poczułam się niezręcznie.Zapadła cisza,którą po chwili przerwał Nathan.- Jeżeli chcesz mogę Cię zaprowadzić do nich.My właśnie kończymy sesję,to nie potrwa długo.- uśmiechnął się.
- Jasne.- chwyciłam chłopaka pod rękę i ruszyliśmy.Po drodze rozmawialiśmy i dużo się śmialiśmy.Załapaliśmy dobry kontakt.Byłam wdzięczna,że nie poruszał tematu Harrego.W końcu doszliśmy na miejsce.Chłopcy siedzieli na skórzanej kanapie i rozmawiali.
- Dziękuje za pomoc w dotarciu tu. - odpowiedziałam,ukazując dołeczki w policzkach.
- Wiesz,może dałabyś mi swój numer telefonu? Spotkalibyśmy się kiedyś. - zapytał niepewnie.
- Oczywiście - odparłam.Chłopak wyciągnął z kieszeni telefon i wystukał ciąg cyfr,które mu podałam.Na koniec chciał pocałował mnie w policzek,jednak powstrzymałam go jednym ruchem ręki.Wiedziałam,że nie spodoba to się Stylesowi. - Do zobaczenia. - dodałam.Na koniec pomachaliśmy sobie rękami.Odwróciłam się w stronę chłopaków,którzy zapewne wszystko widzieli.

*Oczami Harrego*

Zacisnąłem zęby.Podrywał ją.Kurwa,podrywał ją na moich oczach.Wiedział,że jesteśmy razem.To widać.Cholera,ona jest moja! Na dodatek bezczelny poprosił ją o numer telefonu.Co on sobie wyobraża?! Ten ich pożal się boże 'zespół' to jedno wielkie gówno.Czy on naprawdę myśli,że ma szanse u Nat? Jest żałosny!
Brunetka właśnie szła w naszą stronę.Usiadła naprzeciwko mnie.Byłem zdenerwowany.Patrzyłem na nią z pogardą.Jak ona mogła z nim rozmawiać?! Przecież wie,że jesteśmy wrogami.Nienawidzę Nathana! Nienawidzę,nienawidzę,nienawidzę! 
- A więc,umh.Widzieliśmy,że rozmawiałaś z Nathanem. - usłyszałem głos Liama.
- Tak.- odpowiedziała szybko. - Jest miły.- parsknąłem,zakładając ręce.Odwróciłem wzrok.Skupiłem się na fotografie oraz paru innych ludziach,którzy przygotowywali miejsce,w którym mieliśmy mieć zdjęcia.Ostatnie co chciałem widzieć,to Natalie.
- Poznałaś resztę zespołu? - zapytał Zayn.
- Nie.Ale mam jego numer telefonu.Jest naprawdę bardzo miły,zabawny i świetnie mi się z nim gadało.
- To może z nim powinnaś się umawiać,co? - zwróciłem się w stronę brunetki.
- O co Ci chodzi? - zapytała spokojnie.
- Widziałem jak z nim flirtowałaś! - oburzyłem się.
- Nie flirtowałam z nim, przestań! - odpowiedziała.Poczułem jak Liam kładzie rękę na moim ramieniu i próbuje mnie uspokoić.
- A może się już całowaliście,co? - zapytałem,kpiąc.- Tak bardzo spodobał Ci się ten Nathan,że wzięłaś od niego numer telefonu.Potem będzie kawa,czułe słówka i się z nim puścisz! - warknąłem,zrzucając dłoń Liama.Brunetka wstała i uderzyła mnie w policzek.Zabolało.
- Nie jestem jakąś dziwką,żeby iść do łóżka z pierwszym lepszym! Zapamiętaj to sobie.A jeżeli ktoś się tu puścił to nie ja, kotku. - dodała,uśmiechając się sarkastycznie.Z torebki wyciągnęła jakieś zdjęcia i rzuciła mi je prosto w twarz. - Mam nadzieję,że dobrze bawiłeś się z tą ździrą. - byłem zaskoczony.Natalie już zdążyła odejść,a ja podniosłem zdjęcia.Byłem na nich ja,wychodzący z domu Caroline.Mój boże! 

*Oczami Natalie*

Po policzku zaczęły spływać pierwszy łzy.Jechałam przed siebie.Chciałam znaleźć się jak najdalej od Harrego.
- Jak mogłam być taka głupia? - powtarzałam.Jak on mógł mnie tak potraktować? Czy on naprawdę myślał,że mogłabym puścić się z Nathanem? Potraktował mnie jak dziwkę.To on nazywa miłością? To ja dziękuje za taką miłość.
Nabierałam prędkości.Na drodze byłam tylko ja,więc dlaczego nie mogłam trochę przyśpieszyć? W końcu musiałam na czymś skupić swoje emocje.A to było jedynym pomysłem,jaki teraz przyszedł mi do głowy.Wjechałam do lasu.Samochód zatrzymałam na polanie.Usiadłam na trawie i zaczęłam wpatrywać się w idealnie gładką tafle jeziora.Dookoła powiewały delikatnie drzewa.Próbowałam uspokoić oddech.Telefon w kieszeni dalej wibrował.Nie chciałam teraz z nikim rozmawiać.Chciałam być sama.Za każdym razem,kiedy zamykałam oczy widziałam Stylesa.Szlak,ta cholerna słabość do niego.Pierwszy raz widziałam go tak zdenerwowanego.Zawsze opanowany, kontrolujący każdą myśl,każdy krok,każdy czyn.Przecież ja nic złego nie zrobiłam.Ja tylko z nim rozmawiałam,a on od razu zarzuca mi zdradzę.To zapewne on się przespał z tą cytatą blondyneczką,a teraz próbuje całą winę na mnie zrzucić.O nie! Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie na chwilę zapomnienia,I tak o to spędziłam kilka najbliższych godzin na łące,zapominając o całym bożym świecie.

                   
Wiesz, próbuję ci powiedzieć, że cię potrzebuję. 


Cześć! :) 
Tak,nareszcie słońce! Uwierzcie mi,że długo czekałam na taką pogodę.Przepraszam,że tyle zwlekałam z dodaniem rozdziału,ale nie miałam weny.Długo się zastanawiałam co napisać,aby was nie znudzić.W rozdziale pojawiają się przekleństwa,ale nie zwracajcie na nie uwagi :) Mam nadzieję,że taki obrót spraw was zadowoli.Przepraszam za każdy błąd, za beznadziejną końcówkę i każde niesensowne zdanie.Czyżby szykuje się kolejny romans? Ale tym razem romans z udziałem Natalie? Jak myślicie?

sobota, 8 czerwca 2013

18.A ja głupia łudzę się,że jestem twoim numerem jeden.

- Halo?
- Cześć kochanie,wpadniesz do mnie za chwilę? Musimy porozmawiać.- usłyszałem głos blondynki w słuchawce.Lekko speszony spojrzałem na Natalie.Dobrze wiedziałem,że usłyszała z jaką czułością odnosi się do mnie Caroline.
- Um..teraz? - zapytałem lekko poirytowany.Car zawsze miała wyczucie czasu.Zapewne gdyby nie ten telefon,uprawiałbym teraz najlepszy seks w moim życiu z Nat. Ja to mam szczęście,prawda?
- Tak teraz,proszę.Przyjedź.Potrzebuję Cię,Harreh.- nalegała.Ciągle patrzyłem na brunetkę.Wiedziałem,że złość,która się w niej zbiera za chwile wybuchnie,a ja będę miał niezłe kłopoty.Niespodziewanie Watson wstała ze mnie i zaczęła się ubierać.Unikała mojego wzroku.Wiedziała,że ulegnę i zgodzę się na spotkanie z Caroline.
- Dobrze,będę za 20 minut.Do zobaczenia - odpowiedziałem i szybko się rozłączyłem.Momentalnie podniosłem się z kanapy,ubrałem koszulkę i podszedłem do Nat. Stała odwrócona do mnie tyłem.Opierała łokcie na parapecie,jednocześnie patrząc w okno.Delikatnie dotknąłem okruszkami palców jej rękę.Jeździłem po niej,czekając na jakąkolwiek reakcję dziewczyny.Następnie odgarnąłem jej włosy na jedną stronę.Składałem czułe całusy na szyi brunetki,co chwilę szepcząc jak cudowna jest.Miałem nadzieję,że chociaż to w jakimś stopniu załagodzi tą nieprzyjemną sytuację.
- Idź, bo się spóźnisz kochanie - zrobiła nacisk.Odwróciłem ją.Spojrzałem jej w oczy i uniosłem jej podbródek.
- Jesteś zazdrosna.- stwierdziłem po chwili, cwaniacko się uśmiechając.
- Co? - brunetka momentalnie się oburzyła.- Pffy,nie pozwalaj sobie.
- Jesteś..- ucieszyłem się - Jesteś o mnie zazdrosna.- zaśmiałem się.
- Dobra,dobra! Jestem i co z tego? - odpowiedziała,bulwersując się.Uśmiech w tym momencie nie schodził mi z twarzy.
- Zależy Ci na mnie.Bo gdyby tak nie było,to nie byłabyś o mnie zazdrosna.Ale nie martw się słonko,jesteś na bezpiecznej pozycji.- mruknąłem wprost do jej ucha.W odpowiedzi tylko usłyszałem jej śliczny śmiech.Czule pocałowałem ją w usta.-  Zadzwonię później i przepraszam - powiedziałem, kiedy się żegnaliśmy.W pośpiechu ubrałem buty oraz kurtkę, po czym wyszedłem z domu.

*Chwilę później pod domem Caroline.Oczami Harrego*

Poprawiłem włosy,odkaszlnąłem i niepewnie zapukałem do drzwi Car.Nie zapomniałem o tym co stało się pomiędzy nami.Nie chcę pamiętać tego,że się z nią przespałem.To w ogóle nie powinno się wydarzyć.Jestem po prostu idiotą,który nie może cofnąć czasu.Ta dziewczyna zawsze miała szalone pomysły,więc czekając po drzwiami jej domu,nie wiedziałem czego mam się spodziewać.Po chwili drzwi się uchyliły i zobaczyłem w nich Caroline.Na sobie miała szlafrok i jak przypuszczam pod nim samą bieliznę,a może była bez.Momentalnie moje ciało przeszły miliony ciarek.
- Wejdź.Na dworze jest okropna pogoda,więc na rozgrzanie zrobię Ci herbatę.- odpowiedziała,uśmiechając się.No tak,z tego całego pośpiechu nawet nie zwróciłem uwagi na to,że leje.Kiwnąłem tylko głową, po czym zacząłem ściągać kurtkę i buty.
Wszedłem do salonu.Wiedziałam,że Car wynajmuje mieszkanie razem ze swoją przyjaciółką.Zapewne była sama,inaczej by mnie nie zapraszała.Oglądałem właśnie jej zdjęcia,kiedy usłyszałem za sobą chrząknięcie.Momentalnie się odwróciłem.Ujrzałem za sobą półnagą Caroline.Rany boskie,miała na sobie tylko bieliznę.Czerwoną, wściekle czerwoną bieliznę.
- Herbata się skończyła,upss..Ale myślę,że sama zdołam Cię rozgrzać.- uśmiechnęła się figlarnie.Przełknąłem ślinę.W tym momencie zacząłem żałować,że w ogóle zgodziłem się na to spotkanie.
- Carr - nie zdążyłem dokończyć,ponieważ blondynka brutalnie wpiła się w moje usta.Odepchnąłem ją tłumacząc,że muszę iść do łazienki.[...]
Zamknąłem drzwi na klucz.Rozglądnąłem się po pomieszczeniu.Boże,co ja mam teraz robić? Podszedłem do lustra.Ręce oparłem na umywalce.
- Myśl Styles,myśl! - powiedziałem do siebie szeptem.
- Yy, kotku..wszystko w porządku? - usłyszałem głos dziewczyny.Spanikowałem.- Wiesz,że kiedyś będziesz musiał wyjść stąd, a wtedy Cię dorwę i będziesz tylko mój - z nerwów zacząłem obgryzać paznokcie.Ponownie rozglądnąłem się po pomieszczeniu.Miałem nadzieję,że coś mnie oświeci i będę wiedział jak wydostać się z łazienki,tak by Caroline mnie nie 'dorwała'.Mój wzrok zatrzymał się na oknu.
- No tak Styles,ty idioto! Jak mogłeś na to wcześniej nie wpaść? - spytałem siebie.Szybko podszedłem do okna,wspiąłem się na niego.Otworzyłem je cicho,tak aby blondynka nic nie słyszała.Wychyliłem głowę za okno.Na szczęście Car mieszkała na parterze,więc spokojnie mogłem wyjść przez nie,nie szkodząc sobie przy tym ciała.Wziąłem głęboki oddech i wyszedłem przez okno.Kiedy tylko poczułem pod nogami stabilny grunt,zacząłem biec ile sił w nogach.Moim celem teraz było jedynie bezpiecznie dobiec do samochodu.W tym momencie nawet padający deszcz,nie mógł mnie zatrzymać.Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon odjechałem spod domu blondynki,obiecując sobie,że nigdy więcej do niej nie pójdę.
15 minut później byłem pod swoim domem.Żałowałem,że zostawiłem Natalie samą.Niepotrzebnie zgadzałem się na to spotkanie z Car.Straciłem swoją szansę,a mogło być tak pięknie.
Wysiadłem ze swojego samochodu i skierowałem się w stronę drzwi.Bezszelestnie przekręciłem zamek w drzwiach,po czym wszedłem do środka.Z salonu dobiegały jakieś głosy.Obstawiam,że to chłopcy.Od tygodnia Lou opowiada jak bardzo jest podekscytowany.Pewnie zastanawiacie się czym? Otóż dzisiaj jest wielki mecz, w którym gra Anglia i założę się,że właśnie teraz go ogląda.Skierowałem się w stronę kuchni,gdzie chciałem coś zjeść.Po drodze spotkałem Liama.
- O Harry,nareszcie jesteś.Oglądam mecz razem z chłopakami,przyłączysz się? - zapytał,uśmiechnięty Payne.
- Nie dzięki.- burknąłem lekko zdenerwowany,po czym ominąłem kumpla w progu kuchni.Właśnie wyciągałem kubek na herbatę,kiedy poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu.
- Co się stało? Pokłóciłeś się z Nat? - usłyszałem dobrze znany mi głos Liama.
- Nie.Nie zwracaj na mnie uwagi,jestem po prostu idiotą.- odpowiedziałem.
- Co zrobiłeś? - usłyszałem jego śmiech.Westchnąłem.
- Teraz mógłbym kochać się z Natalie,ale..- urwałem.
- Ale?
- Zadzwonił telefon.To Caroline.Chciała żebym się z nią spotkał,no i się zgodziłem.Później okazało się,że po prostu się nudziła i potrzebowała towarzystwa.- skłamałem.- Kretyn,skończony idiota!
- Spokojnie - odpowiedział rozbawiony - Będzie jeszcze wiele okazji,zobaczysz.- poklepał mnie po ramieniu,po czym wyszedł.
Kiedy zrobiłem sobie herbatę oraz jakieś kanapki, poszedłem do swojego pokoju.Włączyłem laptopa i zalogowałem się na twitterze. Odpisywałem fanom,przeglądałem nowe wiadomości.I tak spędziłem najbliższe godziny.Położyłem się koło 3 nad ranem.Spojrzałem na telefon i w jednym momencie przypomniałem sobie,że miałem zadzwonić do Nat kiedy wrócę.Szybko wybrałem do niej numer.Skapnąłem się,że pewnie teraz śpi,a ja głupek do niej dzwonię.Zanim zdążyłem się rozłączyć,usłyszałem jej zaspany głos.
- Halo?
- I just called to say i love you - wyszeptałem do telefonu.
- Cześć Hazz - zaśmiała się - Wiesz,że o tej porze normalni ludzie śpią? - wyczułem sarkazm w jej głosie
- Cześć księżniczko.Tak tak wiem,przepraszam.- uśmiechnąłem się sam do siebie.- Co jutro robisz? - zapytałem.
- Pewnie będę sprzątać dom,a ty mi pomożesz - odpowiedziała,wzdychając.
- No cóż,spodziewałem się odpowiedzi typu:Pewnie przyjadę do mojego najwspanialszego chłopaka na świecie.Spędzę z nim najwspanialsze godziny mojego życia.Może pójdziemy na spacer,albo pójdziemy na lody.Może przez przypadek ubrudzę sobie usta lodem,a ty potem z nich go zliżesz.Następnie oglądniemy razem jakąś komedię,wtuleni w siebie.A jutro obudzę koło mojej miłości..Albo coś..- dodałem po chwili.Usłyszałem śmiech brunetki w słuchawce.- Nie będę Cię dłużej nudzić,wyśpij się skarbie.Dobranoc.- z uśmiechem na ustach zasnąłem.

*Oczami Natalie*

Obudziłam się.Uśmiechnęłam się,kiedy przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę z Harrym.Leniwie podniosłam się z łóżka.Zegarek wskazywał godzinę 9:35 więc postanowiłam wziąć poranny prysznic.Następnie wysuszyłam mokre włosy i ubrałam białą bluzkę na ramiączkach i czarne krótkie spodenki.Włosy spięłam w kucyka.Zeszłam do kuchni w celu przygotowania sobie śniadania.Moim celem okazały się być zwykłe płatki.Z miską jedzenia usiadłam przed telewizorem.Oglądnęłam odcinek mojego ulubionego odcinka,a następnie zadzwoniłam do Stylesa.
Harreh przyjechał punktualnie o 12.Do posprzątania miałam cały dom.Ostatnio w ogóle nie sprzątałam,więc nieźle się zapuściłam. Styles obiecał,że pomoże mi w ogarnięciu całego tego bałaganu.
Zaczęliśmy od kuchni.Naczynia wsadziliśmy do zmywarki i umyliśmy brudne blaty.Następnie pozamiatałam i umyłam podłogę.W między czasie Harry sprzątał salon.Kiedy udało mi się doprowadzić kuchnie do pierwotnego stanu,poszłam zobaczyć jak radzi sobie mój chłopak.Poduszki w salonie były równo ułożone,a ciuchy które jeszcze dziś tam leżały zniknęły w magiczny sposób. Hazz właśnie odkurzał,dlatego rozśmieszona tym widokiem potajemnie zrobiłam mu zdjęcie,które chwilę później wylądowało u mnie na instagramie. Z łazienką nie było dużych problemów.Wystarczyło tylko pozbierać ciuchy,które leżały na dywanie,oraz pościerać kurze.Na koniec zostało miejsce,gdzie chyba najbardziej nie dbałam o porządek.Moja sypialnia.Podzieliliśmy się obowiązkami. Hazz miał pościelić łóżko i pochować ciuchy do szafek.Ja natomiast ścierałam kurze z szafek oraz zbierałam śmieci.
Z biurka pozbierałam wszystkie kartki,które chwilę później wylądowały na dywanie.Zaczęłam przebierać papiery,sortując je na te ważne,mniej ważne,ale potrzebne i te,które idą do wyrzucenia.Co chwilę zerkałam w stronę mojego chłopaka.Po raz kolejny usłyszałam jego westchnięcie,które oznaczało,że chłopak ewidentnie znudzony.
- Harry przestań! Rozpraszasz mnie,a muszę się skupić.- warknęłam,kiedy chłopak zaczął bawić się moim ramiączkiem od stanika.Tak,ewidentnie się nudził.
- Przepraszam,ale nie mogę się powstrzymać.Wyglądasz tak seksownie,kiedy jesteś skupiona.I jeszcze ta bluzka,która tak idealnie podkreśla twoje piersi,Nat.- usłyszałam za swoimi plecami.Westchnęłam.- Widzę,że tobie też nie chce się bawić z tymi papierkami,więc może zrobimy coś co oboje lubimy? - poczułam,jak zsuwa moje ramiączko w dół,składając czułe całusy na ramionach.
- To ja segreguję te papiery,a ty jedynie siedzisz i działasz mi na nerwy.- powiedziałam. - Harry,proszę.- dodałam spokojnie,zakładając ramiączka z powrotem - Dobrze wiesz,że muszę to zrobić.Inaczej znowu będzie to leżeć tutaj kolejny miesiąc,a tego naprawdę chcę uniknąć.- Nagle chłopak popchnął mnie lekko do tyłu,powodując,że leżałam na dywanie.Chwilę później Hazz leżał na mnie.
- Pomogłem Ci posprzątać cały dom,chyba należy mi się coś za to,prawda? A o tym kompromitującym zdjęciu,nie wspomnę.- powiedział,wpijając się w moje usta.
- Wyglądałeś tak słodko z tym odkurzaczem,że nie mogłam się powstrzymać.Musiałam to uwiecznić. odpowiedziałam,oddając pocałunek.Zepchnęłam z siebie Stylesa. Zrobiłam to trochę za mocno,bo Hazz uderzył łokciem o szafkę.Z jego ust usłyszałam wiązankę cichych przekleństw,która mnie rozśmieszyła.Powróciłam do segregowania papierów,a naburmuszony Harry usiadł przede mną.Czyli ostatecznie robiliśmy to,czego mój chłopak tak strasznie nie lubił.
     
  

Przepraszam,że was zanudziłam.Końcówka w ogóle mi nie wyszła.Jestem beznadziejna.Amen. xx.